- mędrcy w Pekinie wymyślili, że gotowanie uliczne odpowiedzialne jest za zanieczyszczenie powietrza. Powiedzieli to w maju, a w listopadzie odpowiednie siły ruszyły w miasto i poniszczyły liczne garkuchnie. Przy tej okazji wiele osób wyrażało wątpliwości, czy uliczne ruszty są odpowiedzialne za więcej niż 2% smogu w mieście.
- padł rekord świata w jakże radosnej kategorii: najmłodsza dziewczynka z rakiem płuc. Ma osiem lat. Zapewne nie zachorowała wyłącznie od świeżego powietrza, a miała też jakieś predyspozycje genetyczne, historię raka w rodzinie itp., ale wierzymy, że jednak to nie przypadek, iż pochodzi z Chin.
- podczas pokazu mody w Nankinie modelki musiały nosić maski chirurgiczne, nie dlatego, że brzydkie, a dlatego, że takie było dobre powietrze. Liczymy na to, że zaczną występować z maskami gazowymi lub butlami tlenowymi. Zresztą nie ograniczajmy się do pokazów mody, również konkurencje sportowe mogłyby uwzględnić warunki lokalne i stworzyć takie kategorie, jak bieg z butlą gazową na plecach i w masce tlenowej.
- na początku grudnia było tak ślicznie w Szanghaju, że wedle panującej skali zanieczyszczenia wyszło, że żyć się nie da. Władze w rezultacie zmieniły skalę.
- eksperci zaczynają informować o niskiej jakości nasienia mężczyzn w Szanghaju. Winien smog. Według nas po prostu jedzą za mało korzenia łopianu.
- pan w jednej ze szkół wynalazł sztukę walki, która pomaga walczyć ze smogiem.
- Hangzhou: zamiast zwyczajowego podnoszenia flagi przed szkołą, pewnego dnia dzieci musiały dokonać tego komputerowo. Przyczyna oczywista.
Mamy też małą własną radość do tego pięknego ogrodu: pewnego czerwcowego dnia ruszyliśmy do szkoły. Gdy dotarliśmy na miejsce, płakaliśmy. Myśleliśmy, że to alergia na coś, pewnie jakaś chińska brzoza pyli. W szkole okazało się, że wszyscy mają ten problem i ryczą jak bobry z depresją. Popołudniu widoczność była na poziomie góra pięciu metrów. W następstwie z nieba spadły ptaki, sam widziałem dwa martwe, a tu ulice zamiatane są dwa razy dziennie, więc na pewno było tego o wiele więcej. Taki urok mieszkania w mieście obok kopalni węglowych. Pocieszano nas, że to dobrze, że mieszkamy parę kilometrów od samych kopalni, bo tam było gorzej. Nie wiemy jak gorzej, kamienie unosiły się w powietrzu?