Na początku listopada dopadła nas przypadkowo wiadomość, iż 11-go dnia tegoż miesiąca zostanie otwarta ponownie Gwiazda Śmierci, czyli pawilon Nur Alem z Expo. W weekend otwarcia wstęp na wystawę miał być darmowy. Chwilę podrapaliśmy się po głowach i uznaliśmy, że nie wypada nie pójść, zwłaszcza że nasza siedziba mieści się jakieś 300 metrów od tejże atrakcji. Darmowy wstęp przyciągnął nieco odwiedzających, w związku z tym mogliśmy poczekać w około 5-osobowej kolejce przed wejściem do pawilonu. W godzinach późniejszych kolejka nieco się wydłużyła, dlatego gratulowaliśmy sobie, że chciało nam się zebrać o poranku (czyli o 11-tej...), albowiem pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała Astany. Szczęśliwie w krajach postsowieckich każdy budynek użyteczności publicznej wyposażony jest w szatnię, niestety zazwyczaj panuje tam dziki szał ciał. Kula nie stanowiła wyjątku od reguły. Tuż za szatnią roztaczały się multimedialne i interaktywne ekspozycje prezentujące przeszłość i przyszłość Kazachstanu. Tradycje i historia kraju wyglądały jednak właściwie na pretekst do zorganizowana niesamowicie efekciarskiej wystawy, na której można było zrobić miliony selfie, posłuchać prezydenta Nazarbajewa, wyświetlić swoje selfie w wyznaczonym miejscu, obejrzeć niezliczoną ilość filmów o ekologii i technologii, zrobić jeszcze więcej selfie, i zakończyć zwiedzanie z pytaniem: "O czym to właściwie było?". Teoretycznie Nur Alem zostało Muzeum Przyszłości, a każde piętro skupia się wokół żywiołów - mamy więc wystawy o wodzie, o powietrzu (można poczuć prawdziwy, stepowy wiatr... i zrobić sobie selfie z rozwianym włosem), o ogniu, o ziemi, ale także trochę info o tradycyjnych instrumentach muzycznych czy o jurtach. Całość oglądało się nam całkiem przyjemnie, bo co chwilę zaskakiwani byliśmy ciekawymi instalacjami paraartystycznymi wykorzystującymi najnowsze technologie. Jednak po około 1.5 godzinie podziwiania kolejnych ciekawostek zaczęliśmy odczuwać zmęczenie tematem, a do tego troszkę męczyło nas poczucie, że czytamy o wspaniałych technologiach, które prawdopodobnie nigdy nie wejdą w użycie na szeroką skalę, ponieważ za dużo hajsu tkwi w ropie i gazie. Od strony praktycznej: Znalezienie w internetach informacji na temat tego muzeum to wielka sztuka. Nie istnieje chyba żadna oficjalna strona internetowa tejże ekspozycji, dlatego próba uzyskania informacji na temat godzin otwarcia i cen biletów może zakończyć się niepowodzeniem. Dla nas nie stanowiło to problemu, ale większość turystów odwiedzających Astanę raczej nie ma powodów, żeby zapuszczać się w te regiony miasta, bo poza Expo nie ma tam niczego ciekawego, tak więc jeżeli ktoś pojedzie specjalnie po to, by odwiedzić Muzeum Przyszłości, i zastanie drzwi zamknięte na głucho, to będzie mógł co najwyżej iść utopić smutki w centrum handlowym Mega Silkway. Najlepiej chyba odwiedzić tereny Expo w drodze z lub na lotnisko - chcąc nie chcąc i tak trzeba przejechać w pobliżu tego obiektu.
2 Comments
bez kropki
9/4/2018 11:33:12 pm
Zdjęcia oglądałam z przyjemnością. Są dobrze zrobione. Natomiast uderza mnie to, co nazywam "duchową sowieckością" tego całego Kazachstanu. Wygląda jakby szukali pomysłu na siebie?
Reply
Kazachstan zdecydowanie poszukuje pomysłu na siebie, najczęściej poprzez sięganie do korzeni i tradycji, ale też poprzez kreowanie się na kraj patrzący odważnie w przyszłość. Wszystko to wygląda raczej zabawnie jeżeli weźmie się pod uwagę, że większość miast Kazachstanu to raczej relikty sowietyzmu, a i mentalnie wielu ludzi tkwi w sposobach myślenia tamtych czasów.
Reply
Leave a Reply. |
Taniec z BoratemKroniki życia dwójki Polaków w Kazachstanie. Archiwum
January 2019
Kategorie |