W oparciu o
http://www.ratel.kz/raw/nazad_v_tjurmu_na_vole_zhizni_net
Rozpoczął się proces Iriny Żurawliowej, kobiety oskarżonej o zamach bombowy na dworcu w Aktobe. 7 listopada 2017 roku policja otrzymała telefon od oskarżonej. Powiedziała, że podłożyła na dworcu bombę. Jako że dzwoniła z niezastrzeżonego numeru i przedstawiła się z imienia i nazwiska, to znalezienie jej nie zajęło bardzo długo. Zajęło nawet krócej niż mogło, bo policja miała kłopoty z ustaleniem jej adresu. Na szczęście życzliwa Irina wyszła do nich, żeby im pokazać, gdzie też mieszka i poinformować ich, że to dokładnie jej szukają. Biedna policja nie mogła znaleźć na własną rękę, co bardzo nie dziwi przy tutejszym systemie adresowania. Pani natychmiast przyznała się do winy i poprosiła, żeby nie męczyli jej procesem ani wyrokami, tylko natychmiast odesłali do więzienia-kolonii karnej. Po zaznajomieniu się z tymi wydarzeniami (żadnej bomby nigdy nie było), sędzina Gulnar zobaczyła, że Irina Żurawliowa była już karana. Zadała więc najbardziej banalne w takiej sytuacji pytanie: za co?
W roku 2013 pani ze swym konkubentem sprzedali z domu wszystko, co sprzedać mogli. W końcu postanowili spieniężyć i swoją czteroletnią córkę, Arinę. Poprosili znajomego, żeby znalazł im kupców, początkowo zażyczyli sobie 7000 USD. Gdy ostatecznie zobaczyli 700K tenge (obecnie to jakieś 7000 PLN, w 2013 było to znacznie więcej), zgodzili się i na taką sumę. Mieli pecha, bo cała sprawa okazała się policyjną ustawką. Konkubent wyjaśniał, że tylko żartowali i to oni sami chcieli zobaczyć jakie to bydlaki by ich dziecko kupiły. Irina mówiła, że Ariny wcale nie chcieli sprzedawać, tylko wypożyczyć na weekend. Niestety, cała sprawa została zarejestrowana na video i to arcyciekawe tłumaczenie nie zostało uznane za wiarygodne. Podczas pobytu w więzieniu skazana zasypywała sąd listami, w których pisała, że zrozumiała swoje błędy, pragnie wrócić do córki i ją przytulić. Z zasądzonych jej początkowo ośmiu lat, odsiedziała trzy. Po wyjściu z więzienia na wolności spędziła trzy miesiące. Swoje dość ekscentryczne zachowanie wyjaśniła następująco:
- Myślałam, że wyjdę na wolność, córkę wezmę do siebie, ustanowimy prawa rodzicielskie, będę z dzieckiem resztę życia. Ale ona już została ucórowiona przez kogoś innego. Do pracy nie chcieli mnie nigdzie przyjąć. Pieniędzy na życie nie miałam, to pomyślałam, że zadzwonię, powiem o bombie, wezmą mnie z powrotem do więzienia na jeszcze cztery lata. A teraz wyszło, że sobie dołożyłam kolejną odsiadkę.
Po tym oskarżona poprosiła o szybkie zakończenie procesu i wydanie wyroku.
- Dla mnie nie ma już życia na wolności.
Witamy w Kazachstanie - kraju, gdzie łatwiej jest żyć w więzieniu niż poza nim. Trochę losowych danych finansowych, które pomogą nieco zrozumieć decyzję pani Iriny. Ceny znane z Astany, w Aktobe jest raczej taniej, a w takim Ekibastuzie to pewnie za darmo, ale o takim rzędzie wielkości orientacyjnie mówimy. Obecnie 1000 tenge to niemal dokładnie 10 PLN.
- wynajem mieszkania dwupokojowego - 100K tenge.
- rachunki do ww. mieszkania - 25K tenge.
- podstawowa pensja nauczyciela w szkole państwowej - od 80K tenge
- pensja doświadczonego nauczyciela w szkole państwowej - do 130K tenge
- opłata za półprywatne-półpaństwowe przedszkole - 19-25K tenge miesięcznie
- godzina korepetycji - od 1800 tenge
- pensja w sklepie - 80-140K tenge. Troszkę więcej godzin niż w szkole, ale tu raczej młynu w sklepach nie mają.
- pensja stróża/ochroniarza - 50-80K tenge
- najniższa emerytura: 40K tenge.
- bezrobocie - oficjalnie 5%
Jeżeli ktoś jest samotny, to może jakoś tam się z pracy nauczycielskiej lub w sklepie utrzyma. Jeżeli ma dziecko, to już musiałby dokonywać cudów akrobacji finansowych. Miliony ich dokonują, pani Irinie jednak nie będzie to dane.
Niektóre sumy (takie ryby) są zasłyszane w rozmowach z krajowcami, którzy nie zawsze mówią prawdę.
Poniżej ceny zweryfikowane własnym portfelem, stan na grudzień 2017. W niektórych wypadkach solidnie różnią się od tych z września.
- tani obiad na mieście - 700 tenge (jakiś miesiąc temu burmistrz Ałmaty powiedział, że można zjeść za 500 i ludzie się wściekli. Strasznie wyglądająca nora na drodze do szkoły ma przylepioną orzyganą kartkę KOMPLEKSOWY OBIAD 700 TENGE. Nie odważyłbym się, ale skoro reklamują...).
- butelka coli 1l - 210-230 tenge
- zestaw w McDonalds/Burger King - około 2000 tenge
- makaron - od 140 do 300 tenge. Ten tani to muszelki do gotowania dwie minuty, za 300 coś przypominającego nasz makaron
- ser od 1000 tenge za kilogram wzwyż. Zaznaczam, że tego za 1000 jeść się nie da.
- serek do smarowania, 180g - jakieś 500 tenge (to solidnie podrożało).
- papier toaletowy - od 50 tenge, chociaż chyba lepiej liściem niż czymś poniżej 100.
- przybory toaletowe - porównywalnie do Polski, tanie są fatalne, ale da się myć mydłem w kostce, myć zęby proszkiem do zębów i prać ciuchy w proszku za 300 tenge. Jakość takiego życia jest obłędna, ale niestety, nawet i ono nie jest dla wszystkich dostępne.
- jabłka - od 600 do 1200 tenge, te tańsze to katastrofa, droższe to Granny Smith. Bywają lepsze ruskie jabłka w niezłych cenach, ale trzeba się za nimi nachodzić.
Używki:
- paczka papierosów Parlament - 420 tenge (było 400)
- tania wódka - 1000 tenge
- bieda piwo - 180 tenge
- kawa Nescafe 200g - 800 tenge w promocji, 1200 normalnie
- herbata - 150 tenge za azerską w torebkach, około 500 za Liptona, Greenfield lub Ahmad
- bieda słodycze - lokalne batoniki i wafle to około 100 tenge za małe opakowanie
- czekolada - 300-450 tenge
- guma do żucia - 130 tenge (10 drażetek)
Większość mieszkańców Kazachstanu po otrzymaniu wypłaty nie śpiewa hymnu Unii Europejskiej. Mimo tego, że Kazachstan chce zaliczać się do krajów europejskich, a nie azjatyckich.
http://www.ratel.kz/raw/nazad_v_tjurmu_na_vole_zhizni_net
Rozpoczął się proces Iriny Żurawliowej, kobiety oskarżonej o zamach bombowy na dworcu w Aktobe. 7 listopada 2017 roku policja otrzymała telefon od oskarżonej. Powiedziała, że podłożyła na dworcu bombę. Jako że dzwoniła z niezastrzeżonego numeru i przedstawiła się z imienia i nazwiska, to znalezienie jej nie zajęło bardzo długo. Zajęło nawet krócej niż mogło, bo policja miała kłopoty z ustaleniem jej adresu. Na szczęście życzliwa Irina wyszła do nich, żeby im pokazać, gdzie też mieszka i poinformować ich, że to dokładnie jej szukają. Biedna policja nie mogła znaleźć na własną rękę, co bardzo nie dziwi przy tutejszym systemie adresowania. Pani natychmiast przyznała się do winy i poprosiła, żeby nie męczyli jej procesem ani wyrokami, tylko natychmiast odesłali do więzienia-kolonii karnej. Po zaznajomieniu się z tymi wydarzeniami (żadnej bomby nigdy nie było), sędzina Gulnar zobaczyła, że Irina Żurawliowa była już karana. Zadała więc najbardziej banalne w takiej sytuacji pytanie: za co?
W roku 2013 pani ze swym konkubentem sprzedali z domu wszystko, co sprzedać mogli. W końcu postanowili spieniężyć i swoją czteroletnią córkę, Arinę. Poprosili znajomego, żeby znalazł im kupców, początkowo zażyczyli sobie 7000 USD. Gdy ostatecznie zobaczyli 700K tenge (obecnie to jakieś 7000 PLN, w 2013 było to znacznie więcej), zgodzili się i na taką sumę. Mieli pecha, bo cała sprawa okazała się policyjną ustawką. Konkubent wyjaśniał, że tylko żartowali i to oni sami chcieli zobaczyć jakie to bydlaki by ich dziecko kupiły. Irina mówiła, że Ariny wcale nie chcieli sprzedawać, tylko wypożyczyć na weekend. Niestety, cała sprawa została zarejestrowana na video i to arcyciekawe tłumaczenie nie zostało uznane za wiarygodne. Podczas pobytu w więzieniu skazana zasypywała sąd listami, w których pisała, że zrozumiała swoje błędy, pragnie wrócić do córki i ją przytulić. Z zasądzonych jej początkowo ośmiu lat, odsiedziała trzy. Po wyjściu z więzienia na wolności spędziła trzy miesiące. Swoje dość ekscentryczne zachowanie wyjaśniła następująco:
- Myślałam, że wyjdę na wolność, córkę wezmę do siebie, ustanowimy prawa rodzicielskie, będę z dzieckiem resztę życia. Ale ona już została ucórowiona przez kogoś innego. Do pracy nie chcieli mnie nigdzie przyjąć. Pieniędzy na życie nie miałam, to pomyślałam, że zadzwonię, powiem o bombie, wezmą mnie z powrotem do więzienia na jeszcze cztery lata. A teraz wyszło, że sobie dołożyłam kolejną odsiadkę.
Po tym oskarżona poprosiła o szybkie zakończenie procesu i wydanie wyroku.
- Dla mnie nie ma już życia na wolności.
Witamy w Kazachstanie - kraju, gdzie łatwiej jest żyć w więzieniu niż poza nim. Trochę losowych danych finansowych, które pomogą nieco zrozumieć decyzję pani Iriny. Ceny znane z Astany, w Aktobe jest raczej taniej, a w takim Ekibastuzie to pewnie za darmo, ale o takim rzędzie wielkości orientacyjnie mówimy. Obecnie 1000 tenge to niemal dokładnie 10 PLN.
- wynajem mieszkania dwupokojowego - 100K tenge.
- rachunki do ww. mieszkania - 25K tenge.
- podstawowa pensja nauczyciela w szkole państwowej - od 80K tenge
- pensja doświadczonego nauczyciela w szkole państwowej - do 130K tenge
- opłata za półprywatne-półpaństwowe przedszkole - 19-25K tenge miesięcznie
- godzina korepetycji - od 1800 tenge
- pensja w sklepie - 80-140K tenge. Troszkę więcej godzin niż w szkole, ale tu raczej młynu w sklepach nie mają.
- pensja stróża/ochroniarza - 50-80K tenge
- najniższa emerytura: 40K tenge.
- bezrobocie - oficjalnie 5%
Jeżeli ktoś jest samotny, to może jakoś tam się z pracy nauczycielskiej lub w sklepie utrzyma. Jeżeli ma dziecko, to już musiałby dokonywać cudów akrobacji finansowych. Miliony ich dokonują, pani Irinie jednak nie będzie to dane.
Niektóre sumy (takie ryby) są zasłyszane w rozmowach z krajowcami, którzy nie zawsze mówią prawdę.
Poniżej ceny zweryfikowane własnym portfelem, stan na grudzień 2017. W niektórych wypadkach solidnie różnią się od tych z września.
- tani obiad na mieście - 700 tenge (jakiś miesiąc temu burmistrz Ałmaty powiedział, że można zjeść za 500 i ludzie się wściekli. Strasznie wyglądająca nora na drodze do szkoły ma przylepioną orzyganą kartkę KOMPLEKSOWY OBIAD 700 TENGE. Nie odważyłbym się, ale skoro reklamują...).
- butelka coli 1l - 210-230 tenge
- zestaw w McDonalds/Burger King - około 2000 tenge
- makaron - od 140 do 300 tenge. Ten tani to muszelki do gotowania dwie minuty, za 300 coś przypominającego nasz makaron
- ser od 1000 tenge za kilogram wzwyż. Zaznaczam, że tego za 1000 jeść się nie da.
- serek do smarowania, 180g - jakieś 500 tenge (to solidnie podrożało).
- papier toaletowy - od 50 tenge, chociaż chyba lepiej liściem niż czymś poniżej 100.
- przybory toaletowe - porównywalnie do Polski, tanie są fatalne, ale da się myć mydłem w kostce, myć zęby proszkiem do zębów i prać ciuchy w proszku za 300 tenge. Jakość takiego życia jest obłędna, ale niestety, nawet i ono nie jest dla wszystkich dostępne.
- jabłka - od 600 do 1200 tenge, te tańsze to katastrofa, droższe to Granny Smith. Bywają lepsze ruskie jabłka w niezłych cenach, ale trzeba się za nimi nachodzić.
Używki:
- paczka papierosów Parlament - 420 tenge (było 400)
- tania wódka - 1000 tenge
- bieda piwo - 180 tenge
- kawa Nescafe 200g - 800 tenge w promocji, 1200 normalnie
- herbata - 150 tenge za azerską w torebkach, około 500 za Liptona, Greenfield lub Ahmad
- bieda słodycze - lokalne batoniki i wafle to około 100 tenge za małe opakowanie
- czekolada - 300-450 tenge
- guma do żucia - 130 tenge (10 drażetek)
Większość mieszkańców Kazachstanu po otrzymaniu wypłaty nie śpiewa hymnu Unii Europejskiej. Mimo tego, że Kazachstan chce zaliczać się do krajów europejskich, a nie azjatyckich.