Gdy w 2018 roku brałem pracę w Warszawie, myślałem, że zostanę tam na dobre. Sprawy nie wyglądały źle. Pisanie o mieszkaniu w stolicy Polski nie wydawało mi się specjalnie ciekawe, więc o nim nie pisałem. Jednak w 2020 roku życie poskładało się tak, że ponownie wyjechałem z kraju przodków. Minęła już chwila, a ja bardzo dobrze przypomniałem sobie jeden z najtrudniejszych aspektów życia za granicą i pracy z ludźmi z innych krajów:
Odpowiadanie na pytania o Polskę.
Odpowiadanie na pytania o Polskę.
Zazwyczaj nie ma wielkich problemów, bo ludzi pytają czysto kurtuazyjnie i oczekują w odpowiedzi, że w porządku. Przeciętnego Brytyjczyka lub Irlandczyka Polska obchodzi, co najwyżej, jako źródło wódki i taniej siły roboczej do zrywania azbestu. Tych bardziej awanturniczych jako miejsce, gdzie można się tanio nawalić i iść do burdelu. O Kanadyjczykach i Australianach nawet nie mówię, dla wielu z nich Laos jest ważniejszy od Polski. Wydawałoby się więc, że problemów nie będzie, ale w tym odcinku moich przygód pracuję z paroma osobami, które niegdyś mieszkały w Polsce. Kojarzą geografię kraju, a przede wszystkim tę cudowną specyfikę polskiej rzeczywistości. Są więc głodni wiadomości z dziczy, tak jak widzowie telewizyjni chcą materiałów o katastrofie humanitarnej w Gomie, Karabachu i Syrii. Im więc nie mogę odpowiadać, że w porządku, bo oni wiedzą, kto był największym papieżem i prezydentem tysiąclecia. Im muszę podawać trochę ciekawszych wiadomości, bo nie chcieliby, żeby im przepadło jakieś wielkie odkrycie polskiej myśli społeczno-politycznej XXI wieku. Wtedy do rozmowy włączają się też ci, którzy o Polsce wiedzą tyle, co Polacy o Mołdawii i zaczyna się katastrofa.
Na rok 2020 przeciętny obywatel zachodu kojarzy nasz kraj z tym, że jesteśmy porównywalnie przyjaźni dla LGBT jak III Rzesza – to dzięki kampanii pana prezydenta Dudy. Było w gazetach, telewizji i w mediach społecznościowych. Ci mniej wtajemniczeni pytają, czy to prawda, że twój prezydent powiedział, że…, a ja wtedy prostuję, że nie mój, a poza tym, że tak. Ci zaprawieni w bojach z Polską nie pytają, bo wiedzą, że to prawda. Amatorzy mają czasami nawet wersję solidnie light, więc gdy wprowadzam jakieś poprawki do niej, to więdną na całego. Na to oczywiście ci znający Polskę kiwają głowami i mówią, że standard i w sumie można się było spodziewać. Jednak nawet z nimi nie jestem w stanie rozmawiać szczerze, bo jak mogę wytłumaczyć poważnym, dorosłym emigrantom z rozwiniętych krajów zachodnich, zjawiska endemiczne dla mej ojczyzny. W ciągu ostatnich trzech tygodni musiałem wyjaśniać już następujące ewenementy naszego życia społecznego:
Na rok 2020 przeciętny obywatel zachodu kojarzy nasz kraj z tym, że jesteśmy porównywalnie przyjaźni dla LGBT jak III Rzesza – to dzięki kampanii pana prezydenta Dudy. Było w gazetach, telewizji i w mediach społecznościowych. Ci mniej wtajemniczeni pytają, czy to prawda, że twój prezydent powiedział, że…, a ja wtedy prostuję, że nie mój, a poza tym, że tak. Ci zaprawieni w bojach z Polską nie pytają, bo wiedzą, że to prawda. Amatorzy mają czasami nawet wersję solidnie light, więc gdy wprowadzam jakieś poprawki do niej, to więdną na całego. Na to oczywiście ci znający Polskę kiwają głowami i mówią, że standard i w sumie można się było spodziewać. Jednak nawet z nimi nie jestem w stanie rozmawiać szczerze, bo jak mogę wytłumaczyć poważnym, dorosłym emigrantom z rozwiniętych krajów zachodnich, zjawiska endemiczne dla mej ojczyzny. W ciągu ostatnich trzech tygodni musiałem wyjaśniać już następujące ewenementy naszego życia społecznego:
- Sasin przewalił 70 milionów na wybory, które się nie odbyły – to wiąże się z wyjaśnianiem, że wybory miały być na moje urodziny 10 maja, ale zaraza, jednak partia rządząca kombinowała, żeby się odbyły korespondencyjnie, więc wydrukowali karty do głosowania, potem okazało się, że karty łatwo zrobić sobie w domu, potem część koalicji rządzącej odmówiła za zagłosowaniem za takim rozwiązaniem, co spowodowało, że nie doszło do wyborów, ale za to doszło do perturbacji na stanowiskach ministerialnych...
- Raz zapuściłem się w wyjaśnianie fenomenu Gowina, który słyszy płacz zarodków i któremu czterokrotność średniej krajowej nie wystarcza do życia. Nigdy więcej. Interlokutor myślał, że robię sobie jaja i że wymyślam jakieś brednie, żeby go zaszokować jaka ta Polska niby pojebana.
- Kraśnik jako strefa wolna od LGBT to w miarę wpasowuje się moim rozmówcom w ich obraz Polski. Niestety, ustawa o 5G i wifi w szkołach już ich przerosła. Znowu myśleli, że wymyślam.
- Ustawa futerkowa, której kontrowersyjności nie mogą zrozumieć ludzie z krajów, w których takie regulacje obowiązują od wielu lat.
- Fenomen prezydenta Dudy i jego relacji z szeregowym posłem – myślę, że tego nie zrozumieliby nawet ludzie ze wschodu. Takiemu serialowi „House of Cards” (temu brytyjskiemu z 1990 roku) wydaje się, że jest bardzo zawiły i że jest tam niesamowity poziom intrygi politycznej. Amatorzy!
- Fenomen premiera i jego relacji z szeregowym posłem. Szczęśliwie, nie wdałem się w wyjaśnianie, że premier przedtem działał przy wierchuszce partii obecnie opozycyjnej i że jego podejście do ekonomii jest bardzo elastyczne.
- Nie musiałem jeszcze wyjaśniać niczego związanego ze Zbysiem Ziobrą i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał.
- Za to dostałem pytanie o ministra zdrowia, bo dwójka z moich współpracowników przerobiła poprzedni lockdown w PL i dobrze pamiętają tego wodza. Gdy usłyszeli, że odszedł, to myśleli, że za karę. Niestety, zabrałem się w wyjaśnianie tego, że w nagrodę. Oni oczywiście nie zrozumieli, znowu wszyscy pomyśleli, że wymyślam…
- Religia w szkołach – to pokonało tylko tych, którzy Polski nie znają dobrze. Dla weteranów, sprawa jasna jak słońce. W roku 2020 w polskiej szkole są dwie godziny religii tygodniowo, a jedna fizyki i jedna chemii. Państwo oficjalnie świeckie za to płaci. Czego nie rozumiecie?
- Fajnie też wyglądała jedna Brytyjka jak jej powiedziałem, że TVP będzie pokazywała więcej mszy. Głupio się pytała, kto to będzie oglądał.
- Tak przy okazji, ci mniej zaprawieni w bojach potrafią zadać takie głupie pytanie: „ale który papież?”. Ci, którzy pracowali w Polsce wiedzą, że prawdziwy papież jest tylko jeden.
- Całe szczęście już mało kto pyta o Smoleńsk, bo tak do 2012 to wszyscy dość dobrze kojarzyli to z Polską.
- Za to pytają, czy mamy euro i dlaczego nie.
- Nawet z piłką nożną jest niebezpiecznie, bo znawca tematu nie mógł zrozumieć, dlaczego polskie kluby grają tak źle w Lidze Mistrzów. Niby taki znawca, a nie wiedział nawet, że swego czasu mistrz Polski dostał z Sheriffem Tyraspol.
Niestety, mój kontrakt pracowniczy jest tylko do lipca 2021, tak więc czasu jest bardzo niewiele.