"Daj jeszcze kiedyś Włochom szansę, bo nie mieszkałeś we Włoszech. Mieszkałeś w Kalabrii."
- Porada udzielona mi przez Rzymiankę podczas pobytu w stolicy kraju.
Wspominałem kiedyś o profilowaniu psychologicznym pracownika podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Nie działało ono bardzo źle, na pracowników wybrano kombinację ludzi bez nadziei, bez perspektyw i bez wiary w cokolwiek – w pewnych wypadkach wynikało to ze zmęczenia pracą w różnych miejscach, w innych z braku doświadczenia. Zapewne tak też sklasyfikowano mnie – w papierach dobrze stoi, że mamy kogoś z kraju nienatywnego, a wygląda na desperata: pracę dostał jako ostatni, to można nim będzie orać zagon, a on będzie siedział ze stulonym ryjem, bo dokąd pójdzie? W końcu zatrudnienie Polaka jako nauczyciela angielskiego to zrobienie mu łaski. Jako, że cała reszta wybrała przebrnięcie przez kontrakt (chociaż zostało jeszcze parę miesięcy), to jestem tylko statystycznym błędem w ich procesie rekrutacji. Błędem, który pewnego dnia uznał, że nawet w czasach zarazy lepiej nie mieć pracy niż mieć taką.
- Porada udzielona mi przez Rzymiankę podczas pobytu w stolicy kraju.
Wspominałem kiedyś o profilowaniu psychologicznym pracownika podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Nie działało ono bardzo źle, na pracowników wybrano kombinację ludzi bez nadziei, bez perspektyw i bez wiary w cokolwiek – w pewnych wypadkach wynikało to ze zmęczenia pracą w różnych miejscach, w innych z braku doświadczenia. Zapewne tak też sklasyfikowano mnie – w papierach dobrze stoi, że mamy kogoś z kraju nienatywnego, a wygląda na desperata: pracę dostał jako ostatni, to można nim będzie orać zagon, a on będzie siedział ze stulonym ryjem, bo dokąd pójdzie? W końcu zatrudnienie Polaka jako nauczyciela angielskiego to zrobienie mu łaski. Jako, że cała reszta wybrała przebrnięcie przez kontrakt (chociaż zostało jeszcze parę miesięcy), to jestem tylko statystycznym błędem w ich procesie rekrutacji. Błędem, który pewnego dnia uznał, że nawet w czasach zarazy lepiej nie mieć pracy niż mieć taką.
Fajne były takie pomniejsze szpile, których człowiek często się nie spodziewał. Na przykład na święta dostaliśmy wszyscy dużo dobrego jedzenia od szkoły. Już w nowym roku jedna z koleżanek poszła podziękować właścicielce, że pyszne, że to musiało być dużo pracy, że bardzo dziękuje. W odpowiedzi usłyszała:
- A, nie przejmuj się, moja służba to przygotowała.
Nie znalazła słów, by kontynuować tę wymianę zdań.
Nieco później urodziny miał właściciel szkoły. Na tym etapie poddałem się już z pisaniem generycznych życzeń dla ludzi, których ledwo znałem i o których urodzinach przypominała mi wewnętrzna korespondencja. Szczęśliwie on odpisał do wszystkich, załączając swoje zdjęcie z jazdy konnej. Na pensji nauczycielskiej można było pozwolić sobie na rozrywki takie jak puzzle, tanie wino lub stawianie pasjansa, a nie jazda konna. Długo gratulowałem sobie, że nie będę już robił na jego przejażdżki.
- A, nie przejmuj się, moja służba to przygotowała.
Nie znalazła słów, by kontynuować tę wymianę zdań.
Nieco później urodziny miał właściciel szkoły. Na tym etapie poddałem się już z pisaniem generycznych życzeń dla ludzi, których ledwo znałem i o których urodzinach przypominała mi wewnętrzna korespondencja. Szczęśliwie on odpisał do wszystkich, załączając swoje zdjęcie z jazdy konnej. Na pensji nauczycielskiej można było pozwolić sobie na rozrywki takie jak puzzle, tanie wino lub stawianie pasjansa, a nie jazda konna. Długo gratulowałem sobie, że nie będę już robił na jego przejażdżki.
Istnieje we Włoszech coś zwanego kartą zdrowia, tessera sanitaria. Chciałem ją mieć, bo dzięki niej można kupować papierosy z automatu (to logiczne, że aby sobie kupić fajki, musisz to wbić na kartę zdrowia). Niestety, moja szkoła poinformowała mnie, że kart nie dostaniemy, bo publiczna służba zdrowia jest kiepska. Akurat słyszałem co innego, ale może w Kalabrii i jest kiepska. Problem tylko, że dowiedziałem się, że jeżeli potrzebuję lekarza, to oni mają zaprzyjaźnionego i wystarczy, że powiem, to mnie umówią. Super, a fajki o 21 też mi kupi? Do tego bardzo chciałbym, żeby mój pracodawca wiedział wszystko o moim stanie zdrowia – bo nie miałem żadnych wątpliwości, że pan doktor w minutę po mej wizycie przekaże ciekawostki z tym związane szkole. Jednak ponieważ szkoła zatrudniała mentalne dzieci, to i prawo pracownika do tajemnicy medycznej i opieki zdrowotnej udało się zniwelować.
INTELIGENCJA I UPRZEJMOŚĆ STAŁY SIĘ NIEZDOLNE DO RYWALIZACJI Z CHAMSTWEM, PODŁOŚCIĄ I ORDYNARNĄ PRZEMOCĄ. CO IM PRZECIWSTAWIĆ? STOSOWAĆ TE SAME ŚRODKI? ALE WÓWCZAS NASTĘPUJE WEWNĘTRZNE ZWYRODNIENIE I OBIE STRONY PRZESTAJĄ SIĘ CZYMKOLWIEK RÓŻNIĆ. POZOSTAĆ SOBĄ? WÓWCZAS NASTĘPUJE FIZYCZNE UNICESTWIENIE.
Władimir Bukowski ‘I powraca wiatr...’
INTELIGENCJA I UPRZEJMOŚĆ STAŁY SIĘ NIEZDOLNE DO RYWALIZACJI Z CHAMSTWEM, PODŁOŚCIĄ I ORDYNARNĄ PRZEMOCĄ. CO IM PRZECIWSTAWIĆ? STOSOWAĆ TE SAME ŚRODKI? ALE WÓWCZAS NASTĘPUJE WEWNĘTRZNE ZWYRODNIENIE I OBIE STRONY PRZESTAJĄ SIĘ CZYMKOLWIEK RÓŻNIĆ. POZOSTAĆ SOBĄ? WÓWCZAS NASTĘPUJE FIZYCZNE UNICESTWIENIE.
Władimir Bukowski ‘I powraca wiatr...’
Nawet w najczarniejszych momentach da się znaleźć jakieś pozytywy i powody do radości. Ponieważ szkoła mi ich nie dawała, zatroszczyłem się o nie samemu. Gdzieś w tak połowie mojego ostatniego miesiąca przygody ze szkołą miałem spotkania z rodzicami. Zastanawiałem się, czy w ogóle mi na nie pozwolą, ale jednak, trochę byłaby siara, gdyby nauczyciel prowadzący dzieci przez cały semestr nie powiedział rodzicom, jakie te dzieci są cudowne. Rozpocząłem więc ten maraton, jedne spotkania szły lepiej, drugie gorzej – ogólnie działa prawo, że jeżeli dziecko jest trefne, to poczekaj, aż poznasz rodziców. Wówczas to dziecko zyska w twych oczach i zaczniesz postrzegać je jako bardzo racjonalną i zrównoważoną emocjonalnie osobę. Dość wcześnie jakoś tak wyszło, że rozpędziłem się w rozmowie i powiedziałem, zgodnie z prawdą, że córa jest super, bo kocha anime i mangę. Że dziewczyna robi połowę lekcji za mnie, bo żywo odpowiada na pytania o różne postaci, streszcza nam wszystkim fabułę i ma ogromną wiedzę na temat kultury japońskiej. Ekspertem nie jestem, ale coś tam umiem powiedzieć, skomentować na poziomie wyżej niż „Interesting!”, gdzie z tonu głosu mówiącego jasne jest, że ‘interesting!’ to ostatnia rzecz, która przychodzi mu do głowy. I tak się jakoś rozpędziłem, że powiedziałem matce, żeby kupowała córce wszystkie mangi jakie tylko sobie zażyczy, bo to super jej pomoże w nauce angielskiego. Trochę później o tym myślałem i uznałem, że to dobra koncepcja: skoro stać was na opłacanie dziecku pojebanie drogiego kursu języka (na którym dziecko się męczy, mimo tego, że ja jestem wspaniały), to dacie radę znaleźć euro lub dwa na wspieranie sztuki japońskiej i sztuki komiksu (które dziecko kocha i czyta z pasją). W ciągu następnych tygodni rodzice uczennic zainteresowanych mangą dostawali tekst, że muszą dziewczynom (bo żadnego chłopaka w tej gromadzie nie było) kupować każdy japoński komiks, jakiego sobie one tylko zażyczą i że dzięki temu ich poziom angielskiego poszybuje pod niebiosa. Bzdura, ale i tak mniejsza niż uczenie online. Mam nadzieję, że kilka osób dostało zeszyt lub dwa dzięki mnie. Pomyślałem, że chociaż tyle mogę zrobić na odchodne dla tych fajnych ludzi, których tyle godzin męczyłem online.
W moim ostatnim tygodniu pracy grupy dorosłe zostały przekazane nowym nauczycielom. Z jedną z tych grup byłem tak zaprzyjaźniony, że miesiące wcześniej zaprosili mnie do siebie na WhatsAppie. Wymienialiśmy życzenia, rekomendacje filmowe, po prostu, weszliśmy na taki przyjemny etap, że nie mieliśmy nic przeciwko kontaktowi poza godzinami lekcyjnymi. Przeżyłem festiwal obłędnej, kompulsywnej radości, gdy lekcja z nową nauczycielką okazała się umiarkowanym hitem. Przez godzinę nie mogli wejść na lekcję, a gdy ta się w końcu zaczęła, to skończyła się po 24 minutach. Prowadząca nie przygotowała żadnej prezentacji, żadnych materiałów. Jedna z uczennic napisała, że już tęsknią za moją organizacją pracy. Ależ to przecież kierownik mi powiedział, że nie wolno robić takich ładnych lekcji! Ja marnuję czas!!! Należy robić na odpierdol, a że wy niczego nie zrozumiecie, to już przecież wasz problem.
Żeby zakończyć pracę we Włoszech, musiałem załatwić parę formalności. Kosztowało mnie to raczej dość dużo.
- 67 euro za rozwiązanie umowy o mieszkanie
- 17 euro za zamknięcie konta w banku.
To tak jakby ktoś chciał mówić, że w Polsce jest drogo. Nic nie kosztowała mnie wizyta w urzędzie pracy, gdzie musiałem złożyć broń i wyrejestrować się od pracy we Włoszech. Atmosfera taka, że filmy o Fantozzim to szczyty organizacji i powagi. Ludzie krzyczą, tony papierów zapełniają szafy od podłóg po sufity. Obsługujący nas jest bardzo miły, ale zajmuje się kilkunastoma rzeczami poza nami – coś dla kogoś drukuje, odpowiada na różne pytania. Jednak robimy, powoli zbliżamy się do mety. Patrzy na moje papiery i mówi:
- Czyli przyjechał do Kalabrii w połowie września. Ale pracę podjął w grudniu. To co robił przez prawie trzy miesiące?
- Aklimatyzował się – odpowiedziała towarzysząca mi sekretarka. Pan uśmiechnął się i podbił mi dimissioni. Gdyby jednak chciał drążyć dalej, to mógłby dowiedzieć się, że szkoła rejestrowała wszystkich jako pracujących w Wielkiej Brytanii – tamtejsza kwota wolna od podatku pozwalała na ominięcie danin na rzecz Włoch. Dlaczego lokalna biurokracja nie dziwiła się temu? To już pytanie do nich. Niestety, Brexit sprawił, że szkoła musiała zacząć płacić podatki nieco uczciwiej.
- 67 euro za rozwiązanie umowy o mieszkanie
- 17 euro za zamknięcie konta w banku.
To tak jakby ktoś chciał mówić, że w Polsce jest drogo. Nic nie kosztowała mnie wizyta w urzędzie pracy, gdzie musiałem złożyć broń i wyrejestrować się od pracy we Włoszech. Atmosfera taka, że filmy o Fantozzim to szczyty organizacji i powagi. Ludzie krzyczą, tony papierów zapełniają szafy od podłóg po sufity. Obsługujący nas jest bardzo miły, ale zajmuje się kilkunastoma rzeczami poza nami – coś dla kogoś drukuje, odpowiada na różne pytania. Jednak robimy, powoli zbliżamy się do mety. Patrzy na moje papiery i mówi:
- Czyli przyjechał do Kalabrii w połowie września. Ale pracę podjął w grudniu. To co robił przez prawie trzy miesiące?
- Aklimatyzował się – odpowiedziała towarzysząca mi sekretarka. Pan uśmiechnął się i podbił mi dimissioni. Gdyby jednak chciał drążyć dalej, to mógłby dowiedzieć się, że szkoła rejestrowała wszystkich jako pracujących w Wielkiej Brytanii – tamtejsza kwota wolna od podatku pozwalała na ominięcie danin na rzecz Włoch. Dlaczego lokalna biurokracja nie dziwiła się temu? To już pytanie do nich. Niestety, Brexit sprawił, że szkoła musiała zacząć płacić podatki nieco uczciwiej.
W sobotę umówiłem się na oddanie mieszkania. Pociąg mieliśmy o 15, więc umówiliśmy się na 12. Kalabria, to punktualnie nie będzie, to wiedziałem od razu. O 12:30 napisałem do właściciela, że czekamy. A on mi na to, że jest u lekarza.
Jakiego, kurwa, lekarza???
Umówiliśmy się trzy dni temu. Napisałem, zapytałem, czy pasuje, odpisałeś, że tak. A teraz jakiś lekarz??? Możemy poczekać, właśnie dlatego planowałem z wyprzedzeniem, bo coś mi mówiło, że będą wyższe kombinacje w temacie zwrotu 400 euro kaucji.
Nie, nie, ja na pewno nie zdążę, bo u lekarza jest kolejka.
Tak więc odjechaliśmy bez kaucji. Po zaangażowaniu szkoły, kaucję odzyskałem. Było jednak kilka ale.
Po pierwsze: według właściciela mieszkania zniszczyliśmy lampę. Napisał mi, że musi zamówić nową, z Amazona. Koszt przesyłki spadł na mnie. Gdy wychodziliśmy, lampa działała. Pewnie nadal działa. Ale ponieważ pana nie było, kiedy miał być, to za bardzo nie miałem jak pokazać, że lampa świeci niczym słońce nad Saharą, bo już byłem w Rzymie. Czyli znowu w euro w pizdę. I po czymś takim próbujcie walczyć ze stereotypami, że Kalabria nie powinna nazywać się Saudi Calabria, i że jak np. Rzymianie czy Florentczycy mówią, że niech to wypierdala z Włoch, bo oszustwo, cwaniactwo, chamstwo i prymitywizm, to wtedy powiecie: nie no, fajni ludzie. Noż po próbie walki z uprzedzeniami, sami ich chcecie wypierdolić z UE na kopach. Przypomnę: to było mieszkanie i człowiek, którego poleciła mi szkoła i ręczyła, że jest bardzo przyjazny. W życiu nie miałem tak złego układu z właścicielem lokalu jak z nim, a mam za sobą jakąś dekadę wynajmu, nie do końca usłaną różami.
Zwrot kaucji odbył się przelewem. Pozostawię inteligencji odbiorcy stwierdzenie, kto stracił na kursie wymiany i opłatach bankowych. Znowu w łeb. Gdy męczyłem się z tymi dramatami, byłem już w Rzymie, w otoczeniu ludzi mi życzliwych, więc coraz bardziej latało mi, co też wywiną. Dobrze, wyruchajcie mnie na kilka euro. Dobrze, weźcie je sobie. Wiecie o tym, że większość pracowników jest informowana na bieżąco co właśnie robicie? Jakie bzdury im wmówicie, żeby usprawiedliwić wasze zachowanie? Jak jeszcze będziecie próbować kłamać, żeby się usprawiedliwić? Właściciel w ogóle nie chciał oddać mi depozytu, ale po interwencji szkoły oddał. W ich mniemaniu był to wielki sukces i dowód na praworządność. Tak, rzeczywiście, a mógł zabić, jak mawiali w bajce o dziecku i wujku Stalinie.
Jakiego, kurwa, lekarza???
Umówiliśmy się trzy dni temu. Napisałem, zapytałem, czy pasuje, odpisałeś, że tak. A teraz jakiś lekarz??? Możemy poczekać, właśnie dlatego planowałem z wyprzedzeniem, bo coś mi mówiło, że będą wyższe kombinacje w temacie zwrotu 400 euro kaucji.
Nie, nie, ja na pewno nie zdążę, bo u lekarza jest kolejka.
Tak więc odjechaliśmy bez kaucji. Po zaangażowaniu szkoły, kaucję odzyskałem. Było jednak kilka ale.
Po pierwsze: według właściciela mieszkania zniszczyliśmy lampę. Napisał mi, że musi zamówić nową, z Amazona. Koszt przesyłki spadł na mnie. Gdy wychodziliśmy, lampa działała. Pewnie nadal działa. Ale ponieważ pana nie było, kiedy miał być, to za bardzo nie miałem jak pokazać, że lampa świeci niczym słońce nad Saharą, bo już byłem w Rzymie. Czyli znowu w euro w pizdę. I po czymś takim próbujcie walczyć ze stereotypami, że Kalabria nie powinna nazywać się Saudi Calabria, i że jak np. Rzymianie czy Florentczycy mówią, że niech to wypierdala z Włoch, bo oszustwo, cwaniactwo, chamstwo i prymitywizm, to wtedy powiecie: nie no, fajni ludzie. Noż po próbie walki z uprzedzeniami, sami ich chcecie wypierdolić z UE na kopach. Przypomnę: to było mieszkanie i człowiek, którego poleciła mi szkoła i ręczyła, że jest bardzo przyjazny. W życiu nie miałem tak złego układu z właścicielem lokalu jak z nim, a mam za sobą jakąś dekadę wynajmu, nie do końca usłaną różami.
Zwrot kaucji odbył się przelewem. Pozostawię inteligencji odbiorcy stwierdzenie, kto stracił na kursie wymiany i opłatach bankowych. Znowu w łeb. Gdy męczyłem się z tymi dramatami, byłem już w Rzymie, w otoczeniu ludzi mi życzliwych, więc coraz bardziej latało mi, co też wywiną. Dobrze, wyruchajcie mnie na kilka euro. Dobrze, weźcie je sobie. Wiecie o tym, że większość pracowników jest informowana na bieżąco co właśnie robicie? Jakie bzdury im wmówicie, żeby usprawiedliwić wasze zachowanie? Jak jeszcze będziecie próbować kłamać, żeby się usprawiedliwić? Właściciel w ogóle nie chciał oddać mi depozytu, ale po interwencji szkoły oddał. W ich mniemaniu był to wielki sukces i dowód na praworządność. Tak, rzeczywiście, a mógł zabić, jak mawiali w bajce o dziecku i wujku Stalinie.
Był to ostatni odcinek mego kalabryjskiego dramatu. Po powrocie do Polski zacząłem szybko odczuwać odświeżenie mózgu. Powrót do świata dorosłych ludzi zrobił mi więcej niż dobrze. Nagle okazało się, że nie muszę być zaangażowany w wyjaśnianie półpiśmiennym osobnikom, że sytuacja, w której kadra zaprasza jednych na pijatykę, a drugich nie, jest deko pojebana. Że brytyjskocentryzm tego chorego zawodu jest faktem, a nie jakąś moją urojoną obsesją. Że istnieje życie poza pracą i Kalabrią. Nawet w czasach zarazy.
Z wszystkich zatrudnionych osób byłem jedyną bez brytyjskiego paszportu. Dostałem najgorsze mieszkanie, najgorszy plan zajęć i największe obłożenie pracą. Jakiej gimnastyki umysłowej mam użyć, żeby uznać to wszystko za przypadek? Kierownik jest Brytyjczykiem i daje Brytyjczykom miłe plany zajęć. Mnie zaś wyjaśnia, że mam się nie ciskać o brak internetu i wody. Z mojego punktu widzenia ta szkoła ma podejście, że skoro nie jesteś natywny, to masz na kolanach dziękować, że pozwalają ci pracować. Ale to na pewno moja zła percepcja. Bo tego właśnie dowiadywałem się, gdy zgłaszałem problemy związane z życiem i pracą. Ja to wszystko źle widzę i może to tak wygląda, ale mi zaręczają, że tak nie jest. Gdyby mi Tejkowski grał dniami i nocami swoje pierdololo, to nie zrobiłby mi tego, czego dokonała szkoła w Reggio Calabria pod względem nacjonalizmu.
Z wszystkich zatrudnionych osób byłem jedyną bez brytyjskiego paszportu. Dostałem najgorsze mieszkanie, najgorszy plan zajęć i największe obłożenie pracą. Jakiej gimnastyki umysłowej mam użyć, żeby uznać to wszystko za przypadek? Kierownik jest Brytyjczykiem i daje Brytyjczykom miłe plany zajęć. Mnie zaś wyjaśnia, że mam się nie ciskać o brak internetu i wody. Z mojego punktu widzenia ta szkoła ma podejście, że skoro nie jesteś natywny, to masz na kolanach dziękować, że pozwalają ci pracować. Ale to na pewno moja zła percepcja. Bo tego właśnie dowiadywałem się, gdy zgłaszałem problemy związane z życiem i pracą. Ja to wszystko źle widzę i może to tak wygląda, ale mi zaręczają, że tak nie jest. Gdyby mi Tejkowski grał dniami i nocami swoje pierdololo, to nie zrobiłby mi tego, czego dokonała szkoła w Reggio Calabria pod względem nacjonalizmu.
Już po powrocie do PL dowiedziałem się, że właścicielka szkoły powiedziała współpracowniczce, że uznano, że dla mojego dobra będzie najlepsze, gdy opuszczę tę pracę. W takiej sytuacji mam zawsze nadzieję, że ludzie mówiący takie brednie są zakłamanymi skurwysynami. Bo jeżeli pomyślę, że ktoś może naprawdę w to wierzyć, to oblewa mnie zimny pot. Dbano o moje dobro od rana do nocy. Dlatego właśnie nie zgodzono się na zmianę mego planu zajęć. Dlatego też właściciele szkoły unikali mnie przez miesiąc wypowiedzenia – jakoś siadła atmosfera rodzinna, gdy okazało się, że ktoś chce się z niej wypisać. Tak, była to atmosfera rodzinna, szkoda tylko, że rodziny patologicznej, takiej z talią niebieskich kart, których wystarczyłoby do gry w brydża. Wszelakie próby rozmowy z głowami rodziny przypominały rozmowy o człowieczeństwie z papuaskim ludożercą w okolicach XVII wieku. Niemniej duża część kadry wierzyła w te brednie. Jednak oni mieli wodę, internet i nie siedzieli każdego dnia do późnej nocy w pustej szkole.
Po czasie wyszukiwania dowodów na usprawiedliwienie własnej nędzy, nastał czas powiedzenia: nie, no kurwa nie! Człowiek przyzwyczaił się już, że musi mówić, że czarne to białe, a białe to czarne. Zgodził się nawet na to, że żółte to zielone. Jednak, gdy już przywykł, gdy zgodził się na to wszystko, okazało się, że od tego dnia niebieskie to zielone. Tego nawet osoba z moim daltonizmem nie mogła znieść. Drugi raz w życiu powrót do Polski sprawił mi tak wielką przyjemność (pierwszy raz po Kazachstanie). W niecałe dziesięć lat po tym, jak wyjechałem z Krakowa, dotarło do mnie, że lepszego miejsca do życia tak łatwo nie znajdę. Powietrze jest fatalne, parkuje się źle, na mieście można dostać w ryj za klub, a ceny mieszkań są z gwiazd. Nagle znalazłem się w otoczeniu ludzi dorosłych, poważnych, rozsądnie prawdomównych i nie robiących kurwy z logiki i zdrowego rozsądku. Dzięki mojemu kontraktowi w Kalabrii zrozumiałem, że przekłada się to na jakość życia w stopniu niemierzalnym.
Po czasie wyszukiwania dowodów na usprawiedliwienie własnej nędzy, nastał czas powiedzenia: nie, no kurwa nie! Człowiek przyzwyczaił się już, że musi mówić, że czarne to białe, a białe to czarne. Zgodził się nawet na to, że żółte to zielone. Jednak, gdy już przywykł, gdy zgodził się na to wszystko, okazało się, że od tego dnia niebieskie to zielone. Tego nawet osoba z moim daltonizmem nie mogła znieść. Drugi raz w życiu powrót do Polski sprawił mi tak wielką przyjemność (pierwszy raz po Kazachstanie). W niecałe dziesięć lat po tym, jak wyjechałem z Krakowa, dotarło do mnie, że lepszego miejsca do życia tak łatwo nie znajdę. Powietrze jest fatalne, parkuje się źle, na mieście można dostać w ryj za klub, a ceny mieszkań są z gwiazd. Nagle znalazłem się w otoczeniu ludzi dorosłych, poważnych, rozsądnie prawdomównych i nie robiących kurwy z logiki i zdrowego rozsądku. Dzięki mojemu kontraktowi w Kalabrii zrozumiałem, że przekłada się to na jakość życia w stopniu niemierzalnym.