Oto typowa opowiastka z życia w Kazachstanie. Konkretnie w stolicy - Astanie - czyli mieście nowoczesnym. Kazachstan reklamuje się jako pomost między Europą a Azją. To i tak skromnie, bo moi uczniowie mają bite do głowy, że nie ma takich kontynentów Europa i Azja, jest jeden: Eurazja. W Rosji dowiedziałem się, że Skłodowska była Rosjanką, w Chinach, że kaczka nie jest ptakiem, a w Kazachstanie, że Japonia i Portugalia leżą na jednym kontynencie!
Z racji nadejścia zimy (znacznie późniejszego niż się wszyscy spodziewali) otworzyły się lodowiska. Hokej jest tu sportem narodowym, katatsja na konkach lubią wszyscy, więc w promieniu dwóch kilometrów od domu mamy trzy lodowiska. W sobotę przeszedłem się obok dwóch i wybrałem lodowisko Expo. Na świeżym powietrzu, duże, wyglądało na radość.
Aligator nie jeździ na łyżwach, bo kto to widział Aligatora na lodowisku? Z racji tego napisałem do współpracowników, jedna osoba zebrała się, żeby iść ze mną. Była podekscytowana, bo nigdy w życiu nie jeździła, a bardzo chciała się nauczyć. Ja jeździłem lata temu, ale założyłem, że chyba pamiętam jak to się robi. 'W najgorszym razie obiję sobie tyłek, ale będzie to jakiś ubaw' - takie oto było moje nastawienie.
Otwarcie lodowiska Expo było szeroko reklamowane, nawet w gazetach były artykuły, że zapraszają. Wyszukałem, że wstęp kosztuje 1000 tenge (10 PLN z małą okładką), wypożyczenie łyżew drugie 1000. Dobra, przeżyję taki wydatek! Wybraliśmy sesję od 14 do 17. Trzy godziny, pewnie po godzinie będziemy mieli dosyć, ale fajnie, że jest tyle czasu.
Otwarcie lodowiska Expo było szeroko reklamowane, nawet w gazetach były artykuły, że zapraszają. Wyszukałem, że wstęp kosztuje 1000 tenge (10 PLN z małą okładką), wypożyczenie łyżew drugie 1000. Dobra, przeżyję taki wydatek! Wybraliśmy sesję od 14 do 17. Trzy godziny, pewnie po godzinie będziemy mieli dosyć, ale fajnie, że jest tyle czasu.
Spotkałem się z koleżanką i poszliśmy kupić bilety. Była 14 z kopiejkami.
Działały trzy kasy.
W kolejce przed nami stało pięć osób.
Już o 14:27 kupiłem bilety. Jak można tyle czasu sprzedawać bilety pięciu osobom? Nie wiem. Byłem, widziałem i nie wiem. Nie było żadnego dramatu, nikt się nie rzucał, nie chciał kupić niczego specjalnego. Coś co powinno zająć poniżej minuty, zajmowało dobre pięć. Gdy poprosiłem o bilety, po rosyjsku, pani odezwała się po kazachsku. Poprosiłem o wersję rosyjską.
- A nic, nic.
Działały trzy kasy.
W kolejce przed nami stało pięć osób.
Już o 14:27 kupiłem bilety. Jak można tyle czasu sprzedawać bilety pięciu osobom? Nie wiem. Byłem, widziałem i nie wiem. Nie było żadnego dramatu, nikt się nie rzucał, nie chciał kupić niczego specjalnego. Coś co powinno zająć poniżej minuty, zajmowało dobre pięć. Gdy poprosiłem o bilety, po rosyjsku, pani odezwała się po kazachsku. Poprosiłem o wersję rosyjską.
- A nic, nic.
Poszliśmy wypożyczyć łyżwy. 45 hokejowe dla mnie, 39 figurowe dla koleżanki. Szok, oba rozmiary dostępne.
- Gdzie macie bilety na łyżwy?
- To, ten.
- Nie, nie, to są bilety wstępu na lodowisko.
- Myśleliśmy, że jak tu się pożycza łyżwy, to i tu się płaci.
- Nie.
- Nie mógłbym pani zapłacić za te łyżwy?
- Nie, muszę mieć bilet.
Zrozumiałem o co mnie pytali po kazachsku... Wróciliśmy do kolejki. Przed nami stało siedem osób. Mówię do Leny:
- No to pół godzinki z głowy.
- Może nas puszczą bez kolejki? Przecież mamy bilety, chcemy tylko te na łyżwy.
- Zwariowałaś? Takie pomysły to można mieć w Kanadzie, a nie w Kazachstanie. Nikt nas nie przepuści, gdyby to były Chiny, to może na magię obcokrajowca by się udało, ale tu? Nie, postoimy. Ale może będzie lepiej.
Było.
Po jakichś dziesięciu minutach liczba osób przed nami nie uległa większej zmianie. Przyszedł za to dyrektor lodowiska opierdolić kasjerki, że sprzedają bilety ze złymi datami, w efekcie bramka nie wpuszcza ludzi i stoi kolejka rodziców z dziećmi, wszyscy dziko wkurwieni. Po pierwsze niech mu wymienią te bilety, co ma, bo ludzie go rozszarpią. Po drugie niech zaczną sprzedawać bilety z dobrymi kodami. Po trzecie dlaczego on musi ponosić konsekwencje ich błędów.
Obstawiam, że paniom zostały bilety z innego dnia i chciały się ich pozbyć. A że klient zapłaci, a potem nie wejdzie, będzie dym, a ostatecznie trzeba mu będzie dać dobry bilet? E tam.
Wizyta dyrektora tak wstrząsnęła kasjerkami, że wywiesiły tabliczki 'PRZERWA TECHNICZNA' i przestały sprzedawać bilety.
- Gdzie macie bilety na łyżwy?
- To, ten.
- Nie, nie, to są bilety wstępu na lodowisko.
- Myśleliśmy, że jak tu się pożycza łyżwy, to i tu się płaci.
- Nie.
- Nie mógłbym pani zapłacić za te łyżwy?
- Nie, muszę mieć bilet.
Zrozumiałem o co mnie pytali po kazachsku... Wróciliśmy do kolejki. Przed nami stało siedem osób. Mówię do Leny:
- No to pół godzinki z głowy.
- Może nas puszczą bez kolejki? Przecież mamy bilety, chcemy tylko te na łyżwy.
- Zwariowałaś? Takie pomysły to można mieć w Kanadzie, a nie w Kazachstanie. Nikt nas nie przepuści, gdyby to były Chiny, to może na magię obcokrajowca by się udało, ale tu? Nie, postoimy. Ale może będzie lepiej.
Było.
Po jakichś dziesięciu minutach liczba osób przed nami nie uległa większej zmianie. Przyszedł za to dyrektor lodowiska opierdolić kasjerki, że sprzedają bilety ze złymi datami, w efekcie bramka nie wpuszcza ludzi i stoi kolejka rodziców z dziećmi, wszyscy dziko wkurwieni. Po pierwsze niech mu wymienią te bilety, co ma, bo ludzie go rozszarpią. Po drugie niech zaczną sprzedawać bilety z dobrymi kodami. Po trzecie dlaczego on musi ponosić konsekwencje ich błędów.
Obstawiam, że paniom zostały bilety z innego dnia i chciały się ich pozbyć. A że klient zapłaci, a potem nie wejdzie, będzie dym, a ostatecznie trzeba mu będzie dać dobry bilet? E tam.
Wizyta dyrektora tak wstrząsnęła kasjerkami, że wywiesiły tabliczki 'PRZERWA TECHNICZNA' i przestały sprzedawać bilety.
Postaliśmy jeszcze 20 minut, nic się nie zmieniło, kolejka za nami dobijała dwudziestu pacjentów. Kasa obok się otworzyła, nasza nadal miała przerwę techniczną. Przed nami niezmiennie było jakieś pięć osób. Lena rzuciła pomysłem:
- Sprzedajmy komuś nasze bilety i chodźmy stąd.
Pan za nami okazał się znać na tyle angielski, że rzucił się kupować, bo miał swoje łyżwy.
Łącznie spędziliśmy około siedemdziesięciu minut na mrozie. Było minus siedem, jeszcze do 14:30 przebijało słońce, potem zrobiło się szaro. Kupiliśmy i sprzedaliśmy bilety. Ona nie nauczyła się jeździć na łyżwach, a ja sobie nie przypomniałem jak to jest. Coś co miało być przyjemnie spędzonym niedzielnym popołudniem, stało się kuriozum i stratą czasu. Już nie wspomnę jak było nam zimno, a zwłaszcza jej... Nastawieni byliśmy na wysiłek fizyczny, więc nie ubraliśmy najcieplejszych ciuchów. Wysiłek był, tylko nieco odmienny od oczekiwanego...
- Sprzedajmy komuś nasze bilety i chodźmy stąd.
Pan za nami okazał się znać na tyle angielski, że rzucił się kupować, bo miał swoje łyżwy.
Łącznie spędziliśmy około siedemdziesięciu minut na mrozie. Było minus siedem, jeszcze do 14:30 przebijało słońce, potem zrobiło się szaro. Kupiliśmy i sprzedaliśmy bilety. Ona nie nauczyła się jeździć na łyżwach, a ja sobie nie przypomniałem jak to jest. Coś co miało być przyjemnie spędzonym niedzielnym popołudniem, stało się kuriozum i stratą czasu. Już nie wspomnę jak było nam zimno, a zwłaszcza jej... Nastawieni byliśmy na wysiłek fizyczny, więc nie ubraliśmy najcieplejszych ciuchów. Wysiłek był, tylko nieco odmienny od oczekiwanego...