Wiedziałem dobrze, że zima w Kazachstanie, a zwłaszcza w Astanie, jest sroga. Już od września wszyscy się na nią gotowali, a gdy nadeszła, opowiadali o tym, jaka cudowna jest tu wiosna. Pewna starsza nauczycielka mówiła mi, że muszę tylko wytrwać do Nauryz (końcówki marca), a potem koniecznie rzucić się na zwiedzanie okolicznych aułów-wiosek. Że to jest coś wspaniałego i wynagrodzi mi te jakieś pięć miesięcy warunków zesłania w warunkach opisanych przez Szałamowa.
Jest maj. Mało kto do mnie pisze smsy poza Tele 2, moim operatorem sieci komórkowej. W ramach minimalizowania strat w ludziach, operatorzy przesyłają ostrzeżenia w razie zaistnienia ekstremalnych warunków pogodowych. W zimie pisali o buranach i temperaturach w stylu -35 stopni. Że może nie musisz wychodzić, siądź sobie, poczytaj, odpocznij, bo na zewnątrz możesz dostać w pysk przelatującym przystankiem albo znakiem drogowym. Jasne, fajnie, ma to sens, że ostrzegają przed pogodą. Pisali też o zamkniętych drogach, najczęściej była to trasa Astana-Karaganda, czasem też Astana-Ust Kamienogorsk. Przyjazne, mogliby tak i w Polsce robić, po co masz się pakować na nieprzejezdną drogę? Wpisywałem to na plus życia tutaj, że aż tak się troszczą.
W marcu smsy pogodowe niemal przestały przychodzić, nie ma sensu pisać, że jest -10, bo to każdy wie, że jest i da się wyjść. Przez kwiecień była cisza i nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś zobaczę treści pogodowe. No bo co też można napisać w maju? Przecież jest wiosna, mrozu nie będzie.
Okazało się, że można, w sumie jeszcze więcej niż w zimie. Jestem pod wrażeniem ilości korespondencji, przyszło jej tyle, że właściwie nie miałem w maju dnia, gdy do mnie nie napisali.
Jest maj. Mało kto do mnie pisze smsy poza Tele 2, moim operatorem sieci komórkowej. W ramach minimalizowania strat w ludziach, operatorzy przesyłają ostrzeżenia w razie zaistnienia ekstremalnych warunków pogodowych. W zimie pisali o buranach i temperaturach w stylu -35 stopni. Że może nie musisz wychodzić, siądź sobie, poczytaj, odpocznij, bo na zewnątrz możesz dostać w pysk przelatującym przystankiem albo znakiem drogowym. Jasne, fajnie, ma to sens, że ostrzegają przed pogodą. Pisali też o zamkniętych drogach, najczęściej była to trasa Astana-Karaganda, czasem też Astana-Ust Kamienogorsk. Przyjazne, mogliby tak i w Polsce robić, po co masz się pakować na nieprzejezdną drogę? Wpisywałem to na plus życia tutaj, że aż tak się troszczą.
W marcu smsy pogodowe niemal przestały przychodzić, nie ma sensu pisać, że jest -10, bo to każdy wie, że jest i da się wyjść. Przez kwiecień była cisza i nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś zobaczę treści pogodowe. No bo co też można napisać w maju? Przecież jest wiosna, mrozu nie będzie.
Okazało się, że można, w sumie jeszcze więcej niż w zimie. Jestem pod wrażeniem ilości korespondencji, przyszło jej tyle, że właściwie nie miałem w maju dnia, gdy do mnie nie napisali.
11 maja, wiatr 25 m/s. Tak na ludzki: 15-20 m/s to jest, że wieje, ale ogólnie da się przejść do sklepu i pracy. Przyjemne to nie jest, ma się syf w oczach i we włosach, ale da się przeżyć. 25 m/s to już jest walka, w pysk leci pył i piasek, fruwają śmieci. Wychodzi się tylko, gdy się nie ma wyboru, okien się nie otwiera. 30 m/s to są fruwające ławki.
Na tej liście nie ma 23 maja, bo te ostrzeżenia są warte tego smsa, co je na nim napisano. 23 maja nastąpiło zjawisko pogodowe zwane obecnie lokalnie 'Apokalipsą w Astanie'. Trudno się nie zgodzić. Wyszedłem ze szkoły przepalić i po coś do sklepu. Zapowiadało się na solidną burzę, ale nie zapowiadało się na wiatr, który wyrwie cegły z bloków (brawo lokalne budownictwo) i na to, że po okolicy będą latały reklamy sklepów, stoliki ogrodowe, a nawet dach mojej szkolnej stróżówki. Stałem kilkanaście minut przy wejściu do podziemnego parkingu i słuchałem jak rezonują kolejne przelatujące obiekty. Widziałem, co leci, wiem plus-minus, co się dzieje, gdy człowiek dostaje w miękkie frunącą blachą falistą. A że place budowy tu są dość radosnym chaosem, to bezpańskich blach falistych nie brakowało.
W zderzeniu Astany z pogodą straty oficjalne wyniosły 235 milionów KZT, a rannych zostało 13 osób. Nie sądzę, że ktokolwiek liczył, ile samochodów zostało zniszczonych, okien wybitych, znaków drogowych wyrwanych, przystanków rozwalonych, itd. Z bardziej spektakularnych widoków, padł dźwig na jednej z budów. Pałac zgody i pojednania zmienił nieco swą bryłę.
W tym miejscu chcę pogratulować miłościwie panującemu decyzji o lokowaniu stolicy w tym miejscu. Kolejne propsy idą do budowlańców, którzy tak solidnie poskładali budynki, że gdy wieje, to odpadają cegły i dachy. Sobie chcę pogratulować, że przebiegłem w ścianie deszczu i pośród latających kawałków elewacji do szkoły. To jest naprawdę adrenalina lepszego sortu, gdy w pięć sekund ociekasz wodą, w powietrzu wisi ze 40 stopni, biegniesz, a koło ciebie frunie reklama stołówki oddalonej o 200 metrów.