18 września odbędą się w Rosji wybory parlamentarne.
Będzie to prawdopodobnie najnudniejsze wydarzenie polityczne tego roku. Wyniki są przewidywalne tak bardzo jak to, że Kim Dzong Un pozostanie wodzem Korei Północnej.
Emocje?
Zerowe.
Emocje?
Zerowe.
Kilka szczegółów technicznych:
- na karcie wyborczej będzie 14 partii, z tego do Dumy wejdą prawdopodobnie cztery - pozostała dziesiątka ma poparcie w sondażach nieprzekraczające 2%, a często nawet 1%. Wygra oczywiście partia pana prezydenta, czyli Jedna Rosja. Sondaże dają jej około 40% głosów, co w pewnym sensie jest słabym wynikiem - jeszcze kilka miesięcy temu mogli liczyć na 50% poparcia, a w poprzednich wyborach mieli ponad 49% głosów. Program partii Jedna Rosja? W wielkim skrócie: wszystko będzie rozwijało się tak, jak się rozwija, gwarantem tego jest Putin jako prezydent, a Jedna Rosja jako partia rządząca, z Dimą Miedwiediem na czele. Sami plasują się w centrum, chociaż punkt o zmniejszaniu różnic między bogatymi i biednymi trochę ściąga ich na lewo (inną sprawą jest co robią w tym temacie). Zakładając, że badania opinii publicznej nie są przekręcone, taktyka się sprawdza.
Jeżeli komuś umknęło: kurs rubla jest na dnie. Ceny rosną. W tym toku nie będzie waloryzacji emerytur, w zamian jednorazowo zostanie wypłacone 5000 rubli - jakieś 300 PLN - które musi emerytom wystarczyć na rok. Emeryci jednak bardzo mocno wspierają Wołodię. I w takich realiach partia rządząca nie ma najmniejszych problemów z utrzymaniem władzy. Czyż to nie bajeczny kraj? Ano tak, ale Krym, Syria, a sankcje to przecież nie ich wina, tylko świat się uwziął. Może też pomagać posiadanie telewizji. Nie bez komentarzy pozostaje to, że początkowo wybory były zaplanowane na grudzień. Przeniesienie ich na wrzesień jest pewną kombinacją: mieszkańcy dużych miast (mniej kochający partię rządzącą) mogą nie mieć głowy do zajmowania się tym - początek szkoły, końcówki wakacji, wyjazdy na dacze. Co więcej, budżet Rosji nie ma się najlepiej i różne słuchy chodzą, choćby takie, że jeżeli sytuacja nie ulegnie diametralnej zmianie, to w 2017 skończą się rezerwy budżetowe. Przyspieszenie terminu wyborów może nawet sugerować, że nie jest pewne, czy na 2016 starczy. A nawet jeżeli, to może się okazać, że trzeba wprowadzić poważne cięcia, lepiej więc mieć wybory za sobą zanim się to zacznie robić, bo potem nawet 80% Putina może nie pomóc (ani długo nie potrwać).
Po poprzednich wyborach ludzie wyszli na ulice, bo sprawa była dość ewidentnie przekręcona. W tym roku raczej tak nie będzie, dopuszczono pewną liczbę kandydatów opozycji, szefem komisji wyborczej zrobiono znaną obrończynię praw człowieka. Jakby starali się pokazać, że nie muszą oszukiwać i kombinować, żeby wygrać.
- na karcie wyborczej będzie 14 partii, z tego do Dumy wejdą prawdopodobnie cztery - pozostała dziesiątka ma poparcie w sondażach nieprzekraczające 2%, a często nawet 1%. Wygra oczywiście partia pana prezydenta, czyli Jedna Rosja. Sondaże dają jej około 40% głosów, co w pewnym sensie jest słabym wynikiem - jeszcze kilka miesięcy temu mogli liczyć na 50% poparcia, a w poprzednich wyborach mieli ponad 49% głosów. Program partii Jedna Rosja? W wielkim skrócie: wszystko będzie rozwijało się tak, jak się rozwija, gwarantem tego jest Putin jako prezydent, a Jedna Rosja jako partia rządząca, z Dimą Miedwiediem na czele. Sami plasują się w centrum, chociaż punkt o zmniejszaniu różnic między bogatymi i biednymi trochę ściąga ich na lewo (inną sprawą jest co robią w tym temacie). Zakładając, że badania opinii publicznej nie są przekręcone, taktyka się sprawdza.
Jeżeli komuś umknęło: kurs rubla jest na dnie. Ceny rosną. W tym toku nie będzie waloryzacji emerytur, w zamian jednorazowo zostanie wypłacone 5000 rubli - jakieś 300 PLN - które musi emerytom wystarczyć na rok. Emeryci jednak bardzo mocno wspierają Wołodię. I w takich realiach partia rządząca nie ma najmniejszych problemów z utrzymaniem władzy. Czyż to nie bajeczny kraj? Ano tak, ale Krym, Syria, a sankcje to przecież nie ich wina, tylko świat się uwziął. Może też pomagać posiadanie telewizji. Nie bez komentarzy pozostaje to, że początkowo wybory były zaplanowane na grudzień. Przeniesienie ich na wrzesień jest pewną kombinacją: mieszkańcy dużych miast (mniej kochający partię rządzącą) mogą nie mieć głowy do zajmowania się tym - początek szkoły, końcówki wakacji, wyjazdy na dacze. Co więcej, budżet Rosji nie ma się najlepiej i różne słuchy chodzą, choćby takie, że jeżeli sytuacja nie ulegnie diametralnej zmianie, to w 2017 skończą się rezerwy budżetowe. Przyspieszenie terminu wyborów może nawet sugerować, że nie jest pewne, czy na 2016 starczy. A nawet jeżeli, to może się okazać, że trzeba wprowadzić poważne cięcia, lepiej więc mieć wybory za sobą zanim się to zacznie robić, bo potem nawet 80% Putina może nie pomóc (ani długo nie potrwać).
Po poprzednich wyborach ludzie wyszli na ulice, bo sprawa była dość ewidentnie przekręcona. W tym roku raczej tak nie będzie, dopuszczono pewną liczbę kandydatów opozycji, szefem komisji wyborczej zrobiono znaną obrończynię praw człowieka. Jakby starali się pokazać, że nie muszą oszukiwać i kombinować, żeby wygrać.
Drugie lub trzecie miejsce zdobędzie Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji, czyli Żyrinowski, 70 lat. Szałowe 10-12%. Niech nazwa nikogo nie zmyli, to są populistyczni nacjonaliści o lewicowym programie gospodarczym.
Drugie lub trzecie miejsce zdobędzie KPRF - Komunistyczna Partia Rosyjskiej Federacji, czyli Ziuganow, 72 lata na karku, od lat druga partia, po tych wyborach zapewne trzecia. Również koło 10%, ale zapewne poniżej. Tu nazwa nie myli, bo są to komuniści, kontynuatorzy takiej partii, która sprawowała władzę w Związku Radzieckim przez cały czas jego trwania.
Drugie lub trzecie miejsce zdobędzie KPRF - Komunistyczna Partia Rosyjskiej Federacji, czyli Ziuganow, 72 lata na karku, od lat druga partia, po tych wyborach zapewne trzecia. Również koło 10%, ale zapewne poniżej. Tu nazwa nie myli, bo są to komuniści, kontynuatorzy takiej partii, która sprawowała władzę w Związku Radzieckim przez cały czas jego trwania.
Na czwartym miejscu może wejść Sprawiedliwa Rosja (6,3% ostatnio, ale może się zdarzyć mniej), centrolewica, która oferuje socjalizm bez wypaczeń i bizantyjskiej radzieckiej biurokracji. Lider, Mironow, ma zakaz wjazdu do tzw. krajów zachodu za wspieranie działań zbrojnych na Ukrainie.
Próg wynosi 3%, więc może np. Partia Emerytów, która ma 2,4% rzutem na taśmę zdobędzie jakieś miejsca. 14% jeszcze nie wie na kogo zagłosuje, kolejne 14% nie wybiera się głosować. A sam wódz nakłania, żeby iść spełnić obowiązek demokratyczny.
Przy plus minus takim układzie głosów, Jedna Rosja będzie miała taką większość, że nie będzie w ogóle musiała myśleć o opozycji.
Co to znaczy?
Prawdopodobnie nic. Z ciekawością będziemy patrzeć czy waluta jakoś zareaguje. Z jednej strony wyniki potwierdzą, że naród z Putinem i że sytuacja jest stabilna. Jednak jeżeli okaże się, że nieco poszaleli z wynikami wyborów, to wówczas Rosja znowu da światu sygnał, że z demokracją im nie po drodze (pytanie ile to świat obecnie obchodzi, bo większe newsy bywają z okręgowych lig piłkarskich). Przez poszalenie mam bardziej na myśli ordynarne dosypywanie głosów i wyniki w stylu 107% frekwencji. Cud ten świat zobaczył podczas wyborów prezydenckich w 2012 roku, kiedy to w Czeczenii - miejscu słynącym globalnie z wielkiej sympatii do Moskwy - jeden z okręgów tak się zmobilizował. Putin otrzymał 1482 głosy, a Ziuganow cały jeden. To, że dostęp do mediów przeciwnicy partii rządzącej mają utrudniony jest standardem. Podobnie zaplecza finansowe partii to bardzo odmienne tematy.
Jak głosują ludzie?
Nawet gdyby zrobiono tu wszystko przejrzyste niczym w Kanadzie, Jedna Rosja naprawdę wygrałaby wybory, pytanie w jakim rozmiarze. Jak powiedział znajomy Rosjanin: jeżeli byśmy wybrali Żyrinowskiego, to zaraz będzie wojna z NATO. Ziuganow z kolei chciałby resuscytacji komunizmu, a mamy z tym systemem pewne doświadczenia, więc nie. To na kogo człowiek ma głosować? Na ten plankton z poparciem 1%?
Tenże kolega na wybory się nie wybiera. Jest koncepcja, że tak naprawdę wszystkie główne partie grają jak Kreml zagra - a to puszczą Ziuganowa, który coś opowie o komunizmie i potrzebie jego budowania, a to Żyrinowskiego, który coś o wojnie, ludzie to słyszą i lgną do Jednej Rosji. No cóż, bywają chwile, że wychodzi, że to może być prawda i że istnienie kontrolowanej parlamentarnej opozycji służy budowaniu pozorów demokracji.
Inna Rosjanka powiedziała mi, że właściwie nic jej to wszystko nie obchodzi i że to strata czasu. Jak nie zagłosujesz, to nic się nie zmieni. Ta sama osoba powiedziała mi, że w Rosji nie jest do końca tak demokratycznie jak w Polsce, ale też nie ma takiego totalitaryzmu jak we Włoszech, gdzie od zawsze u władzy jest Berlusconi, który ma wszystkie telewizje. Trochę mi się nie chciało psuć jej tego obrazu info, że od 2011 boski Silvio nie jest premierem. Zapewne niektóre informacje docierają do Rosji z opóźnieniem, być może dla nich w Portugalii nadal jest Salazar.
To podejście może powiedzieć, że panuje marazm społeczny i katastrofa, ale to może nie takie złe, że kraj co kilka lat nie przechodzi wielkich reform edukacji, systemu emerytalnego i służby zdrowia, żeby za chwilę obywatelom powiedzieć, że właściwie mimo różnych wyrzeczeń dalej są w głębokiej dupie i że przepisujemy podręczniki historii, tylko skończymy zmieniać nazwy ulic. Rosjanie wybierają trochę podług hasła 'jest chujowo, ale stabilnie, a gorzej też już bywało'. Zainteresowanie wyborami zadeklarowało 9% respondentów. 43% w ogóle się sprawą nie interesuje. Można narzekać na demokrację rosyjską, ale w czołowej demokracji świata wkrótce będzie wybór między ksenofobem a cwaniaczką. Można się pytać czemu ludzie w Rosji nie wychodzą na ulice, ale jakoś znacznie rzadziej pyta się czemu w USA są tacy spolegliwi.
Jest jednak pewien haczyk, na którym Kreml może się przejechać: połowa członków Dumy wybierana jest systemem większościowym. Nie jest to bardzo prawdopodobne, na pewno nie będą to jakieś pokaźne siły, ale dzięki systemowi parę mandatów może pójść w ręce opozycji.
Jak to wygląda w czasie przedwyborczym?
Przy stacjach metra są plakaty wyborcze, wolontariusze rozdają ulotki, a kandydaci zapraszają na spotkania. Najmniej widoczna jest partia rządząca. Wydaje się, że najaktywniejszą kampanię ma partia Jabłoko (solidny 1% poparcia). W naszym regionie startuje Dimitrij Gudkow, kiedyś Sprawiedliwa Rosja, a teraz Jabłoko. Tak się złożyło, że przez przypadek byliśmy na jego spotkaniu wyborczym. Wytrwaliśmy z 15 minut, opowiadał o sobie i tym, że wielokrotnie był przeciwko działaniom Dumy. Jabłoko oficjalnie mówi o prawach LGBT, potrzebie zmian, ekologii i prawach człowieka. I ma 1% poparcia, być może dlatego cała reszta partii nie mówi o tych sprawach ani słowa.
Próg wynosi 3%, więc może np. Partia Emerytów, która ma 2,4% rzutem na taśmę zdobędzie jakieś miejsca. 14% jeszcze nie wie na kogo zagłosuje, kolejne 14% nie wybiera się głosować. A sam wódz nakłania, żeby iść spełnić obowiązek demokratyczny.
Przy plus minus takim układzie głosów, Jedna Rosja będzie miała taką większość, że nie będzie w ogóle musiała myśleć o opozycji.
Co to znaczy?
Prawdopodobnie nic. Z ciekawością będziemy patrzeć czy waluta jakoś zareaguje. Z jednej strony wyniki potwierdzą, że naród z Putinem i że sytuacja jest stabilna. Jednak jeżeli okaże się, że nieco poszaleli z wynikami wyborów, to wówczas Rosja znowu da światu sygnał, że z demokracją im nie po drodze (pytanie ile to świat obecnie obchodzi, bo większe newsy bywają z okręgowych lig piłkarskich). Przez poszalenie mam bardziej na myśli ordynarne dosypywanie głosów i wyniki w stylu 107% frekwencji. Cud ten świat zobaczył podczas wyborów prezydenckich w 2012 roku, kiedy to w Czeczenii - miejscu słynącym globalnie z wielkiej sympatii do Moskwy - jeden z okręgów tak się zmobilizował. Putin otrzymał 1482 głosy, a Ziuganow cały jeden. To, że dostęp do mediów przeciwnicy partii rządzącej mają utrudniony jest standardem. Podobnie zaplecza finansowe partii to bardzo odmienne tematy.
Jak głosują ludzie?
Nawet gdyby zrobiono tu wszystko przejrzyste niczym w Kanadzie, Jedna Rosja naprawdę wygrałaby wybory, pytanie w jakim rozmiarze. Jak powiedział znajomy Rosjanin: jeżeli byśmy wybrali Żyrinowskiego, to zaraz będzie wojna z NATO. Ziuganow z kolei chciałby resuscytacji komunizmu, a mamy z tym systemem pewne doświadczenia, więc nie. To na kogo człowiek ma głosować? Na ten plankton z poparciem 1%?
Tenże kolega na wybory się nie wybiera. Jest koncepcja, że tak naprawdę wszystkie główne partie grają jak Kreml zagra - a to puszczą Ziuganowa, który coś opowie o komunizmie i potrzebie jego budowania, a to Żyrinowskiego, który coś o wojnie, ludzie to słyszą i lgną do Jednej Rosji. No cóż, bywają chwile, że wychodzi, że to może być prawda i że istnienie kontrolowanej parlamentarnej opozycji służy budowaniu pozorów demokracji.
Inna Rosjanka powiedziała mi, że właściwie nic jej to wszystko nie obchodzi i że to strata czasu. Jak nie zagłosujesz, to nic się nie zmieni. Ta sama osoba powiedziała mi, że w Rosji nie jest do końca tak demokratycznie jak w Polsce, ale też nie ma takiego totalitaryzmu jak we Włoszech, gdzie od zawsze u władzy jest Berlusconi, który ma wszystkie telewizje. Trochę mi się nie chciało psuć jej tego obrazu info, że od 2011 boski Silvio nie jest premierem. Zapewne niektóre informacje docierają do Rosji z opóźnieniem, być może dla nich w Portugalii nadal jest Salazar.
To podejście może powiedzieć, że panuje marazm społeczny i katastrofa, ale to może nie takie złe, że kraj co kilka lat nie przechodzi wielkich reform edukacji, systemu emerytalnego i służby zdrowia, żeby za chwilę obywatelom powiedzieć, że właściwie mimo różnych wyrzeczeń dalej są w głębokiej dupie i że przepisujemy podręczniki historii, tylko skończymy zmieniać nazwy ulic. Rosjanie wybierają trochę podług hasła 'jest chujowo, ale stabilnie, a gorzej też już bywało'. Zainteresowanie wyborami zadeklarowało 9% respondentów. 43% w ogóle się sprawą nie interesuje. Można narzekać na demokrację rosyjską, ale w czołowej demokracji świata wkrótce będzie wybór między ksenofobem a cwaniaczką. Można się pytać czemu ludzie w Rosji nie wychodzą na ulice, ale jakoś znacznie rzadziej pyta się czemu w USA są tacy spolegliwi.
Jest jednak pewien haczyk, na którym Kreml może się przejechać: połowa członków Dumy wybierana jest systemem większościowym. Nie jest to bardzo prawdopodobne, na pewno nie będą to jakieś pokaźne siły, ale dzięki systemowi parę mandatów może pójść w ręce opozycji.
Jak to wygląda w czasie przedwyborczym?
Przy stacjach metra są plakaty wyborcze, wolontariusze rozdają ulotki, a kandydaci zapraszają na spotkania. Najmniej widoczna jest partia rządząca. Wydaje się, że najaktywniejszą kampanię ma partia Jabłoko (solidny 1% poparcia). W naszym regionie startuje Dimitrij Gudkow, kiedyś Sprawiedliwa Rosja, a teraz Jabłoko. Tak się złożyło, że przez przypadek byliśmy na jego spotkaniu wyborczym. Wytrwaliśmy z 15 minut, opowiadał o sobie i tym, że wielokrotnie był przeciwko działaniom Dumy. Jabłoko oficjalnie mówi o prawach LGBT, potrzebie zmian, ekologii i prawach człowieka. I ma 1% poparcia, być może dlatego cała reszta partii nie mówi o tych sprawach ani słowa.
Makulatura
W ciągu kilkunastu dni zebraliśmy dość pokaźną kolekcję ulotek nakłaniających do głosowania na Gudkowa, zaczęło to być nieco absurdalne aż pewnego dnia dostaliśmy gazetę konkurencji. Wabiła tytułem 'Kim pan jest, panie Gudkow?'. W środku opowieści o tym, że jest agentem USA, głosował przeciwko Krymowi, wyrzucony ze Sprawiedliwej Rosji, syn zdrajcy, jego brat ma na koncie prowadzenie firmy wymuszającej pieniądze, przyjaźni się z homoseksualistami, pedofilem, 'patriota innego narodu'. Są dwa rosyjskie oskarżenia, które uwielbiam: jedno to, że ktoś jest narkomanem. To tak sobie rzucają w eter, osoba tak określana nie musi wcale być narkomanem ani nawet w ogóle używać. Drugie to 'pobiera wynagrodzenie z zagranicy' - to najczęściej o Nawalnym widzę (Nawalnemu nie pozwolili zarejestrować partii, za to go pobili). Okazuje się, że Gudkow to już w ogóle kanalia, dziwne, że mu alkoholizmu nie wpisali, bo to też lubią dorzucać. Tę piękną ulotkę-bełkot wydało Sowierszenno Sekretno ( www.sovsekretno.ru ), 8 stron druku w kolorze, rozdawali to w okolicy przez cały tydzień. Ciekawe skąd mają pieniądze, ale tu jestem pewien, że nie od zagranicy. Ta publikacja jasno pokazuje jedno: skoro ktoś publikuje osiem stron oskarżeń, to znaczy, że Gudkow jest dość mocny i może mu się udać sprawić niespodziankę w regionie Szczukino.
W ciągu kilkunastu dni zebraliśmy dość pokaźną kolekcję ulotek nakłaniających do głosowania na Gudkowa, zaczęło to być nieco absurdalne aż pewnego dnia dostaliśmy gazetę konkurencji. Wabiła tytułem 'Kim pan jest, panie Gudkow?'. W środku opowieści o tym, że jest agentem USA, głosował przeciwko Krymowi, wyrzucony ze Sprawiedliwej Rosji, syn zdrajcy, jego brat ma na koncie prowadzenie firmy wymuszającej pieniądze, przyjaźni się z homoseksualistami, pedofilem, 'patriota innego narodu'. Są dwa rosyjskie oskarżenia, które uwielbiam: jedno to, że ktoś jest narkomanem. To tak sobie rzucają w eter, osoba tak określana nie musi wcale być narkomanem ani nawet w ogóle używać. Drugie to 'pobiera wynagrodzenie z zagranicy' - to najczęściej o Nawalnym widzę (Nawalnemu nie pozwolili zarejestrować partii, za to go pobili). Okazuje się, że Gudkow to już w ogóle kanalia, dziwne, że mu alkoholizmu nie wpisali, bo to też lubią dorzucać. Tę piękną ulotkę-bełkot wydało Sowierszenno Sekretno ( www.sovsekretno.ru ), 8 stron druku w kolorze, rozdawali to w okolicy przez cały tydzień. Ciekawe skąd mają pieniądze, ale tu jestem pewien, że nie od zagranicy. Ta publikacja jasno pokazuje jedno: skoro ktoś publikuje osiem stron oskarżeń, to znaczy, że Gudkow jest dość mocny i może mu się udać sprawić niespodziankę w regionie Szczukino.
KPRF rozdaje czasopismo 'Iskra', na razie mamy dwa numery. Ono przynajmniej jest dość edukacyjne, w jednym numerze stały takie numerki (w rublach):
249200 - średnia zapłata w urzędach RF
32122 - średnia krajowa
112 000 000 000 - tyle ma 10 najbogatszych Rosjan
47% Rosjan oszczędza na jedzeniu (paru obcokrajowców też)
600 000 000 00 warte jest mieszkanie wicepremiera Igora Szuwaljowa. Metraż: 719 m2.
125000 Moskwiczan oczekuje w kolejce na polepszenie warunków życia. Średni czas oczekiwania: 20 lat.
3700000 kosztowało jedno drzewo wykorzystane do remontu ulicy Twerskiej.
12425 - średnia emerytura w Rosji.
W środku program kandydata, co planuje zmienić, w której dzielnicy. Wygląda to dość rzeczowo. Jeden arkusz, czyli cztery strony, papier akceptowalny, ale nie szałowy. Naprawdę niezłe.
Bardziej komunistycznie-narodowościowo, kandydat Siergiei Baburin. 8 stron, dwa arkusze. Baburin wie skąd startuje, wszystko jest personalizowane pod naszą dzielnicę i jej regiony. Czytelne, ładne, a na ostatniej stronie są dowcipy (straszne) i krzyżówka. Krzyżówka jest super, co lepsze hasła:
16 pionowo: Największy kraj świata, który ma największe zasoby naturalne i największą przepaść między bogatymi a biednymi.
3 pionowo: piosenkarka może go stracić, obywatel nigdy!
13 poziomo - wrócił do Rosji (Krym, gdyby ktoś się zadumał).
Partia Rodina, kandydat Korotczenko. Przez wiele dni rozdawano jego ulotki po całej okolicy, Korotczenków mamy kilogramy, walały się po chodnikach i sklepach. Gdy pewnego dnia starsza pani zobaczyła, że biorę jego materiał propagandowy, powiedziała:
- Dobrze, że młody człowiek jest patriotą i interesuje się przyszłością ojczyzny. Niech wie na kogo głosować!
Jeżeli Korotczence nie pójdzie w wyborach, to może rozważyć karierę aktorską, role cyborgów są wszystkie jego, nawet bez zdjęć próbnych.
249200 - średnia zapłata w urzędach RF
32122 - średnia krajowa
112 000 000 000 - tyle ma 10 najbogatszych Rosjan
47% Rosjan oszczędza na jedzeniu (paru obcokrajowców też)
600 000 000 00 warte jest mieszkanie wicepremiera Igora Szuwaljowa. Metraż: 719 m2.
125000 Moskwiczan oczekuje w kolejce na polepszenie warunków życia. Średni czas oczekiwania: 20 lat.
3700000 kosztowało jedno drzewo wykorzystane do remontu ulicy Twerskiej.
12425 - średnia emerytura w Rosji.
W środku program kandydata, co planuje zmienić, w której dzielnicy. Wygląda to dość rzeczowo. Jeden arkusz, czyli cztery strony, papier akceptowalny, ale nie szałowy. Naprawdę niezłe.
Bardziej komunistycznie-narodowościowo, kandydat Siergiei Baburin. 8 stron, dwa arkusze. Baburin wie skąd startuje, wszystko jest personalizowane pod naszą dzielnicę i jej regiony. Czytelne, ładne, a na ostatniej stronie są dowcipy (straszne) i krzyżówka. Krzyżówka jest super, co lepsze hasła:
16 pionowo: Największy kraj świata, który ma największe zasoby naturalne i największą przepaść między bogatymi a biednymi.
3 pionowo: piosenkarka może go stracić, obywatel nigdy!
13 poziomo - wrócił do Rosji (Krym, gdyby ktoś się zadumał).
Partia Rodina, kandydat Korotczenko. Przez wiele dni rozdawano jego ulotki po całej okolicy, Korotczenków mamy kilogramy, walały się po chodnikach i sklepach. Gdy pewnego dnia starsza pani zobaczyła, że biorę jego materiał propagandowy, powiedziała:
- Dobrze, że młody człowiek jest patriotą i interesuje się przyszłością ojczyzny. Niech wie na kogo głosować!
Jeżeli Korotczence nie pójdzie w wyborach, to może rozważyć karierę aktorską, role cyborgów są wszystkie jego, nawet bez zdjęć próbnych.
Zafundowałem sobie dość masochistyczne doświadczenie i oglądnąłem dwie debaty telewizyjne. Jedna była o służbie zdrowia, druga o wojsku. Format raczej nudny, kandydaci z bodajże sześciu partii stali za mównicami w stylu Studia Yayo. Kolejno dostawali cztery minuty na przedstawienie swoich poglądów. Nie było żadnej debaty ani wymiany myśli, czasem ktoś coś podkrzyknął, ale jakoś tak bez przekonania. Przeważająca większość wypowiedzi była oderwana od konkretów, mniej więcej: głosujcie na nas, a my zrobimy, że wszystkim będzie dobrze - jedni, bo państwo za wszystko zapłaci, drudzy, bo ludziom się tak poprawi, że będą mogli sobie sami zapłacić. Było to tak ciekawe, że niemal z radością witałem reklamy. O jednym i drugim mówiono plus minus to samo. Stroje niektórych kandydatów zdradzały, że nie wydają zbyt wiele na stylistów. Co mnie początkowo nieco zdziwiło: nikt nie atakował Putina ani obecnej władzy. Potem jednak zdałem sobie sprawę, że skoro Wołodia ma poparcie w okolicach 80%, to przecież nie ma sensu się na niego rzucać, bo wiele się nie ugra i lepiej tematu nie dotykać. Za to przedstawiciele Jednej Rosji bardzo lubią podkreślać, że to partia pana prezydenta, czasem dodając jakie to sukcesy już zapewnił krajowi. Ba, da się znaleźć niemało cytatów z wodza narodu, które są wykorzystywane przez jego ludzi. Prawo zabrania Putinowi na używanie wizerunku na rzecz jego partii, ale widocznie cytaty z autorem są w porządku. Gdzieś tam ktoś zająknął się, że obecnie jest taka sytuacja, że Rosja ma słaby obraz w świecie i że trzeba nad tym popracować, żeby przywrócić lepsze czasy. Nie było jednak żadnych pomysłów skąd się ten obraz wziął.
Gdy znajoma Rosjanka dowiedziała, że to oglądałem, to się poddusiła ze śmiechu. Powiedziała, że nie zna nikogo kto by na to marnował życie, bo przecież to taki bełkot, że uszu szkoda. Zgodziłem się nie tylko przez grzeczność.
Gdy znajoma Rosjanka dowiedziała, że to oglądałem, to się poddusiła ze śmiechu. Powiedziała, że nie zna nikogo kto by na to marnował życie, bo przecież to taki bełkot, że uszu szkoda. Zgodziłem się nie tylko przez grzeczność.
W tym wszystkim cieszy nas jedno. Ilekroć mają miejsce wybory w Polsce, gapimy się nieco bezradnie, nieco z przerażeniem na karty wyborcze. Zastanawiamy się co zrobić z tym uśmiechem od losu zwanym demokracją, który pozwala nam wybrać sobie oprawców fiskalno-ideologicznych na kolejne kilka lat. W Rosji mamy to szczęście, że nie musimy, bo przecież nie mamy prawa głosu. A nawet gdybyśmy mieli, też nie byłoby na kogo głosować.
W końcu wnuk Stalina mieszka w Gruzji.
W końcu wnuk Stalina mieszka w Gruzji.