10 września dołożono kolejną linię, kołową, porządkowo ma numer czternasty.
Słuchy o drugiej kołówce chodziły od lat. Pamiętam, że w zeszłym roku słyszałem, że jest zaplanowana na 2020 rok. Na wiosnę słyszałem coś o 2018. Jej układ i nazwy stacji sobie były i wisiały na planach metra jako 'w planach'. Myślałem, że z racji boskiej sytuacji gospodarczej panującej w tym kraju powiszą tak następne kilkanaście lat. Ale myliłem się, 10 września otwarto znaczną część nowych stacji, o godzinie 14 mer Moskwy i Putin zainaugurowali nowe cudo na mapie stolicy. Daty nie wybrano przypadkowo, w tym roku jest to święto. Moskwa obchodzi okrągłe 869-te urodziny. W zeszłym roku był darmowy Aerosmith. W tym roku za to jest nowa linia metra.
Linia ta jest puszczona na powierzchni. Ma długość ponad 50 kilometrów. Jeżdżą na niej pachnące nowością pociągi Siemensa, a w wagonach są udogodnienia takie jak toalety i gniazdka elektryczne (działają, stestowane). Jest papier toaletowy i mydło. I ręczniki. No to już jest bardzo bizantyjski przepych, nie tylko jak na Rosję. Ma być wifi, pierwszego dnia nie działało, 12 września podobno już tak. Siedzenia obłędnie wygodne, są nawet miejsca dla inwalidów i do przewozu zwierząt, do tego półki na bagaż. Najszybciej jechało to 105 kilosa na godzinę, ale prędkościomierze nie są wyregulowane - czasem stojąc w miejscu pokazywało, że jedziemy, chwilę potem, że stoimy. Wszystko mówi i wyświetla po rosyjsku i angielsku. Jest cichutko - standardowe metro jest tak głośne, że trudno jest rozmawiać. Tu można porozumiewać się szeptem. Byliśmy w grupie kilku osób i zgodnie stwierdziliśmy, że nigdzie takiego cudu nie widzieliśmy, wliczając w to Chiny i Niemcy. Lepiej, pierwszy miesiąc jest 'za darmo' - mając bilet na metro można się przesiąść bezpłatnie i podjechać kawałek, a potem iść na inną stację metra i wsiąść znowu, a wszystko to na jednym bilecie. Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, system działa!
Jednym z wielkich plusów moskiewskiego metra jest system biletowania. Pozostaje mieć nadzieję, że go nie zmienią i że na nowej linii będzie się jeździło tak samo jak na wszystkich innych. Jednak oferta 'darmowego' przejazdu tylko przez miesiąc wydaje się sugerować, że mają inny pomysł. Wiele osób nie będzie też miało powodów, żeby używać tej linii, na pierwszy rzut oka południe wydaje się dość dyskryminowane. Przeliczyłem kilka tras, na których nowa linia mogłaby mi się potencjalnie przydać, ale wszędzie wychodzi dłużej niż klasycznie. Dlatego też obawiam się, że ekonomicznie może to się nigdy nie zwrócić. Pewnie też ktoś - czy to władza, czy to bohater lokalny po kilku piwach - wpadnie na jakiś pomysł, który nas zadziwi, przerazi i wprawi w zdumienie.
18 września będą wybory, więc czas na otwarcie inwestycji został wybrany raczej nieprzypadkowo. Bez metra Wołodii zdarzało się mieć 114% poparcia. Dzięki otwarciu nowej linii metra Edinaja Rassija może poprawić nawet ten imponujący wynik.