4 listopada jest w Rosji świętem narodowym. Tego dnia celebruje się to, że w 1612 wygonili Polaków z Kremla. Święto to jest z jednej strony nowe, z drugiej stare. Nowe, bo obchodzone od 2005 roku. Stare, bo obchodzono je od 1613 do 1917 roku. Potem mieli przerwę i cieszyli się z Rewolucji Październikowej. Ktoś jednak uznał, że trochę siara cieszyć się z okazji dokonań Lenina, z drugiej strony lud przywykł, że jest jakieś wolne i są pochody na początku listopada. Z tej okazji powołano do życia Dzień Jedności Narodowej - bo Rosja się zjednoczyła, żeby wygonić Polaków. O doniosłości tego święta niech przemówią liczby: aż 4% Rosjan wie co też celebrują w ten piękny, listopadowy dzień!
Nasz pracodawca wpadł na dość ekscentryczny pomysł: święta narodowe są naszymi dniami pracy. Z jednej strony, nie wypada narzekać, bo płacą nam podwójnie. Z drugiej, fajnie byłoby mieć jakiś długi weekend. W tym roku na to liczyliśmy, bo 4 listopada wypada w piątek. Akurat jest to najmniej obłożony dzień tygodnia, więc myśleliśmy, że nie będą piłować, żebyśmy pracowali.
Oczywiście myliliśmy się.
Na kilka dni przed świętem pytano u administracji, czy wszystko będzie normalnie. Tak, tak! Me życie tak się złożyło, że co piątek rano biorę udział w szkoleniu. Jest ono dla mnie na tyle ważne, że sam za nie płacę, więc akurat dość mi zależy, żeby tam być i posłuchać sobie opowieści z mchu i paproci o uczeniu. W święto narodowe dostanie się do naszego centralnego biura wymagało specjalnych zdolności. Po pierwsze, zamknięto wiele wyjść z metra. Po drugie, zamknięto ulicę Twerską. Dzięki temu szedłem opłotkami i dotarłem do biura spóźniony kilka minut. Miałem wiele szczęścia, bo udało mi się wyjść z metra, a kilka minut później nie było już tej możliwości.
Mimo spóźnienia i tak byłem pierwszy. Ludzie przybywali przez następne 40 minut, a na zajęcia w sali obok to i godzinę. Kilku osobom nie udało się dotrzeć, bo zamknęli Twerską i nie dawali przez nią przejść. Jeżeli zna się zaułki, to da się nadłożyć drogi i przejść dookoła, niemniej jest to poważna wyprawa, z cyklu takich, co lepiej się w nie nie bawić. Przez kolejną godzinę słyszałem bluzgi w kilku językach dotyczące tego, jak fajnie się dojeżdża do biura w święto narodowe. Adresatem tych bluzgów było państwo rosyjskie. Ja swoje nawyklinałem, ale pod nieco innym kątem: to nie państwo rosyjskie wymyśliło, że musi zarabiać pieniądze w święto narodowe. To nie państwo rosyjskie uparło się, żeby mieć lekcje w coś w stylu święta niepodległości. Ba, państwo rosyjskie wymyśliło, że w takie dni się nie robi. Jeżeli niemal zawsze we wszystkie święta ulica Twerska jest zamknięta, to dlaczego założono, że w ten dzień nie będzie? Nie zajęło mi bardzo długo odkrywanie tego, że święta narodowe są horrorem komunikacyjnym, że wszędzie są stada ludzi i że lepiej siedzieć w domu lub jechać na zadupie, pod żadnym pozorem do centrum.
Władza tutaj kocha wyciągać ludzi na ulice, żeby sobie pokrzyczeli, że kochają Rosję. Co tam, że pogoda koszmarna, jedność narodowa pokonała Polaków, pokona i aurę. W metrze spotkałem pana z flagą z 'Naród wspiera W. W. Putina'. Do łez rozbawił mnie emeryt z chorągiewką '110 rocznica wydarzeń 1905 toku'. Od 1905 do 2016 jest nieco więcej niż 110, ale drobiazg. Podobnie jak to, że wydarzenia 1905 roku miały miejsce w styczniu, a nie w listopadzie. Może nie miał niczego bardziej adekwatnego, a chciał sobie pochodzić Twerską i pokrzyczeć, to co? Miał przyjść z niczym? No więc przyszedł z rocznicą 1905 roku.
Nasz pracodawca wpadł na dość ekscentryczny pomysł: święta narodowe są naszymi dniami pracy. Z jednej strony, nie wypada narzekać, bo płacą nam podwójnie. Z drugiej, fajnie byłoby mieć jakiś długi weekend. W tym roku na to liczyliśmy, bo 4 listopada wypada w piątek. Akurat jest to najmniej obłożony dzień tygodnia, więc myśleliśmy, że nie będą piłować, żebyśmy pracowali.
Oczywiście myliliśmy się.
Na kilka dni przed świętem pytano u administracji, czy wszystko będzie normalnie. Tak, tak! Me życie tak się złożyło, że co piątek rano biorę udział w szkoleniu. Jest ono dla mnie na tyle ważne, że sam za nie płacę, więc akurat dość mi zależy, żeby tam być i posłuchać sobie opowieści z mchu i paproci o uczeniu. W święto narodowe dostanie się do naszego centralnego biura wymagało specjalnych zdolności. Po pierwsze, zamknięto wiele wyjść z metra. Po drugie, zamknięto ulicę Twerską. Dzięki temu szedłem opłotkami i dotarłem do biura spóźniony kilka minut. Miałem wiele szczęścia, bo udało mi się wyjść z metra, a kilka minut później nie było już tej możliwości.
Mimo spóźnienia i tak byłem pierwszy. Ludzie przybywali przez następne 40 minut, a na zajęcia w sali obok to i godzinę. Kilku osobom nie udało się dotrzeć, bo zamknęli Twerską i nie dawali przez nią przejść. Jeżeli zna się zaułki, to da się nadłożyć drogi i przejść dookoła, niemniej jest to poważna wyprawa, z cyklu takich, co lepiej się w nie nie bawić. Przez kolejną godzinę słyszałem bluzgi w kilku językach dotyczące tego, jak fajnie się dojeżdża do biura w święto narodowe. Adresatem tych bluzgów było państwo rosyjskie. Ja swoje nawyklinałem, ale pod nieco innym kątem: to nie państwo rosyjskie wymyśliło, że musi zarabiać pieniądze w święto narodowe. To nie państwo rosyjskie uparło się, żeby mieć lekcje w coś w stylu święta niepodległości. Ba, państwo rosyjskie wymyśliło, że w takie dni się nie robi. Jeżeli niemal zawsze we wszystkie święta ulica Twerska jest zamknięta, to dlaczego założono, że w ten dzień nie będzie? Nie zajęło mi bardzo długo odkrywanie tego, że święta narodowe są horrorem komunikacyjnym, że wszędzie są stada ludzi i że lepiej siedzieć w domu lub jechać na zadupie, pod żadnym pozorem do centrum.
Władza tutaj kocha wyciągać ludzi na ulice, żeby sobie pokrzyczeli, że kochają Rosję. Co tam, że pogoda koszmarna, jedność narodowa pokonała Polaków, pokona i aurę. W metrze spotkałem pana z flagą z 'Naród wspiera W. W. Putina'. Do łez rozbawił mnie emeryt z chorągiewką '110 rocznica wydarzeń 1905 toku'. Od 1905 do 2016 jest nieco więcej niż 110, ale drobiazg. Podobnie jak to, że wydarzenia 1905 roku miały miejsce w styczniu, a nie w listopadzie. Może nie miał niczego bardziej adekwatnego, a chciał sobie pochodzić Twerską i pokrzyczeć, to co? Miał przyjść z niczym? No więc przyszedł z rocznicą 1905 roku.
Nie od dzisiaj wiadomo, że pieniądze odbierają rozum. Szkoda tylko, że z powodu obsesji zarabiania ucierpieli absolutnie wszyscy, ale nie nasz pracodawca, który to zapewne leżał na dupie w wyrze kiedy stada pracowników próbowały jakoś dotrzeć do centralnych szkół. Trudno nawet ocenić ileż to zarobiono na tym szałowym pomyśle, za to ilość wkurwu jaką widziałem 4 listopada na pewno nie była tego warta.
W tym roku obchody nie ograniczyły się jedynie do centrum. Przy naszej stacji metra pochód mieli jacyś nacjonaliści. Z hasłami 'Jeden front - jedna Rosja' zbierali się do działania. Policja zamknęła wszystkie ulice, ich przyszło może czterdziestu, więcej mieli policyjnej ochrony niż uczestników marszu. Nawet toalet typu toi-toi było więcej niż nacjonalistów, którzy to wydawali się wpadać w dwie kategorie: za młodzi i za starzy żeby pracować.
W tym roku obchody nie ograniczyły się jedynie do centrum. Przy naszej stacji metra pochód mieli jacyś nacjonaliści. Z hasłami 'Jeden front - jedna Rosja' zbierali się do działania. Policja zamknęła wszystkie ulice, ich przyszło może czterdziestu, więcej mieli policyjnej ochrony niż uczestników marszu. Nawet toalet typu toi-toi było więcej niż nacjonalistów, którzy to wydawali się wpadać w dwie kategorie: za młodzi i za starzy żeby pracować.
Uczenie w święta narodowe motywuje nas do wymyślania ciekawszych lekcji: w te dni miewałem frekwencję w stylu jeden na ośmiu uczniów. W efekcie siadasz sobie z nastolatkiem na 135 minut. Powodzenia! Po pierwszym takim doświadczeniu, kiedy to dwójka uczniów wychodziła na czworakach i życząc mi śmierci, nauczyłem się przygotowywać zajęcia na święta narodowe. Nie wolno robić luzu, bo przecież jak zrobisz luz, to ludzie będą nieszczęśliwi, że ciągnęli się na lekcję w ten specjalny dzień, żeby oglądać smoka Gogo i niczego się nie nauczyć. W efekcie pisałem z szesnastolatkami listy do Mikołaja, a z dorosłymi omawiałem różne modele tabletów.
Z pewnym smutkiem obserwujemy, że konkurencyjne szkoły marnują te cudowne szanse na wydarcie ludziom pieniędzy i nie uczą w święta narodowe zaś ich pracownicy mają wolne. Szczęśliwie, nasz pracodawca jest o krok przed innymi! My jednak coraz częściej myślimy o tym, żeby pozwolić mu kroczyć tą drogą bez nas.
Z pewnym smutkiem obserwujemy, że konkurencyjne szkoły marnują te cudowne szanse na wydarcie ludziom pieniędzy i nie uczą w święta narodowe zaś ich pracownicy mają wolne. Szczęśliwie, nasz pracodawca jest o krok przed innymi! My jednak coraz częściej myślimy o tym, żeby pozwolić mu kroczyć tą drogą bez nas.