Opowiadano mi, że Stalin umarł w dniu wielkiego święta. Jakie to było święto?
- Dzień śmierci Stalina.
Z nieco mniejszego kalibru:
- Jakie miasto w ZSRR jest najważniejsze?
- Oczywiście Erewań.
- Ile potrzeba bomb atomowych aby zniszczyć Erewań?
- Moskwa to też bardzo ważne miasto...
Moje wspomnienia z wizyty w Erywaniu z roku 2006 okazały się być solidnie nieaktualne. Niemal wszystko się zmieniło, chociaż kurs drama do dolara pozostał niemal taki sam.
Gdy podbijaliśmy Armenię w 2006 roku, mieszkaliśmy w bardzo klimatycznym postsowieckim hotelu i według mojej wiedzy nie było innych opcji. Obecnie hosteli są dziesiątki, zabłąkał się nawet hostel imienia Sacharowa.
W 2006 jedliśmy, żeby przeżyć. W 2017 gastronomicznie można szaleć i wybierać, są nawet lokale stricte wegetariańskie. Miejsca z craftowym piwem? Znalazłem dwa, słyszałem o dwóch kolejnych, pewnie jest więcej.
Centrum, gdzie w roku 2006 było dość smutno i gdzie powoli rodziło się jakieś życie kulturalne? Jest nowocześnie, deptak spacerowy, sklepy z całego świata.
Erywań jest obecnie miastem, które spokojnie klasyfikuje się jako europejskie. Jest tylko jeden problem.
Ceny.
- Od słuchacza z Ameryki: – Czy w Związku Radzieckim inżynier może kupić z pensji samochód?
-A u was biją Murzynów.
Może nie do końca jest to taki wielki problem, ale bardzo dobrze pamiętam, że w 2006 roku Armenia była tania. W każdym przewodniku po regionie wpisywana jest jako najtańszy kraj z całej trójcy. Niestety, już nie. Armeński dram nie zaliczył aż takiego dramatu jak (baczność) manat (spocznij), ale ceny wyfrunęły do poziomów właściwie polskich. Za nocleg w dormitorium płaciliśmy 8 euro (Aligator został gratisowo pokąsany przez jakieś niezidentyfikowane owady), wycieczki jednodniowe to koszt w okolicach 20 euro. Jedzenie uliczne nie jest bardzo drogie, ale craftowe bary to już ceny na poziomie polskich (chwała, że nie moskiewskich).
- Czy to prawda, że wkrótce będzie u nas jeszcze gorzej?
- To nieprawda. Gdyby mogło być gorzej, to by już było.
Lepiej, a raczej gorzej: stolica Armenii zyskała jedną, bardzo irytującą cechę: napiwki. Właściwie każdy lokal dopisuje 10% do cen w imię 'dobrowolnego napiwku'. Nie sądzę, że jest to jakaś dzika miłość do systemu amerykańskiego, tylko po prostu ruchanie klienta na każdym kroku. W połączeniu z podejściem lokalnym, to lubi być tak, że coś kosztującego 600 dram ostatecznie kosztuje 700. Bo przecież nie będą ci wydawali tych 40 pieniążków. Tak więc piwo kosztujące 800 dramów tak naprawdę kosztuje 900. Idziesz do baru, zamawiasz piwo, pan lub pani ci je leje, a potem sam się tipuje 10% - za nalanie piwa w piwnym barze! 900 dram to w kwietniu 2017 roku było jakieś 7 PLN, no nie jest to dramat w skali europejskiej, ale mówimy o kraju, gdzie ludzie jednak nie zarabiają bardzo dużo. Ja jestem sobą, nie lubię być zmuszany do tipowania na każdym kroku i parę razy przypiłowałem się o to, że jednak chciałbym dostać jakieś końcówki, bo jakoś kurwa nie wydawało mi się, żeby poziom życia poza Erywaniem wyskoczył do rejestrów takich, że ludzie mają w pompie czy dostaną resztę, czy też nie. Zresztą nawet w stolicy, poza centrum, ludzie jednak nie machają ręką na 50 dramów - tyle kosztuje bilet na trolejbus (autobus to już 100). Do tego nie miałem poczucia, że otrzymuję jakąś niesamowitą jakość za pieniądze. Zazwyczaj dostaje się postsowiecką jakość w europejskiej cenie. Ogólnie większość moich relacji finansowych z mieszkańcami stolicy Armenii było naznaczonych pewnym podkurwieniem, zapewne z obu stron, bo wielu turystów grzecznie wszystko płaci i nie piłuje się o końcówki. Miałem też poczucie, że ruchają mnie bez mydła na czym tylko mogą, co dość poważnie wpływa na moje czerpanie radości z podróżowania.
- Czy wspaniale osiągnięcia komunizmu znane są całemu światu?
- Niestety, tak.
- Czy wolno krytykować partię?
- W zasadzie tak, trzeba jednak pamiętać, ze we własnych czterech ścianach jest zdecydowanie przyjemniej.
W naszym hostelu spotkałem parę osób, które podzieliło się ze mną swoimi przemyśleniami dotyczącymi problemu. Przyznam, że do dzisiaj pozostaję pod wrażeniem tych mądrości. Młody Fin uważał, że w imię racji moralnych współczesna Turcja powinna być podzielona pomiędzy Armenię i Grecję. Uważał, że jest to absolutnie realny koncept polityczny. Było mu szkoda, że jego kraj jest taki zachodni, uważał, że potrzebny mu zwrot na wschód. Dość szybko przestałem traktować tę wymianę poglądów poważnie, więc nie pytałem, co dokładnie ma na myśli z tym zwrotem na wschód. Może chciałby pensji takiej jak w Murmańsku? Takiego dostępu do edukacji jakim cieszą się mieszkańcy Wołogdy? Paszportu o mocy rosyjskiego? Bo przecież jeżeli chodzi o duchowość, to może sobie chodzić do cerkwi ile chce. I czytać Dostojewskiego, Gogola, innego Sołżenicyna. Czasem strasznie mi trudno zrozumieć ludzi zachodu. Do naszej rozmowy dołączyła Amerykanka, która powiedziała, że główną wadą czasów stalinowskich było to, że Józef Stalin nie dał republikom wolności bazującej na etniczności mieszkańców.
Zdębiałem i odpaliłem sobie peta jak to usłyszałem.
Naprawdę, cały stalinizm był średnio relaksacyjnym czasem do życia, tylko dlatego, że Stalin nie oferował republikom niepodległości? Nawet mi się nie chciało pytać, czy pani słyszała o tym, że w latach 30-tych parę osób umarło nieco przedwcześnie i że więcej niż kilka osób wygrało wycieczki do różnych atrakcyjnych destynacji w stylu Syberii i Kazachstanu, a znacznie mniej z nich wróciło. Trochę mi było szkoda, że wygrałem tę dwójkę interlokutorów, bo wcześniej rozmawiałem z recepcjonistą, który akurat był w trakcie pisania pracy magisterskiej o amerykańskiej polityce wobec Kaukazu. Liczył na to, że pozwoli mu ona na studia za granicą, a konkretnie w tym USA o którym pisał. Pisał głównie o tym, że chuja się znają, co według mej wiedzy jest zgodne z prawdą. Jego optyka nie była wybitnie proormiańska, więc zaczynało się nam ciekawie rozmawiać, ale ostatecznie skończyło się na opowieściach Amerykanki o tym, że Izmir jest mniej światowym miastem niż Erywań, bo tam żebrzą bardziej niż tu. A także, że ona jest self-made woman, bo skończyła studia gry na saksofonie na jakiejś czwartorzędnej uczelni na Florydzie (ja tego nie wymyślam...). Teraz wprawdzie będzie spłacała pożyczkę przez lata, ale przynajmniej ma wyższe wykształcenie, co pozwala jej na pracowanie za granicą i dzięki temu może zarabiać na siebie. Robi to ucząc angielskiego w Tbilisi. Na moje pytanie jakie ma kwalifikacje do wykonywania tego zawodu, odpowiedziała w jedyny możliwy sposób:
- Jestem native speakerem.
Powodzenia drodzy uczniowie z gruzińskiej stolicy! Nie zapominajmy, że кадры решают все. A te, które poznałem, na pewno zadecydują o sukcesie Gruzinów w poznawaniu języka wroga. Ta głębia refleksji nad otaczającym światem, ta niesamowita znajomość realiów poparta oblataniem w językach innych niż pierwszy, to niesamowicie cenne wykształcenie, te zainteresowania!
- Od słuchacza z Ameryki: – Czy w Związku Radzieckim inżynier może kupić z pensji samochód?
-A u was biją Murzynów.
Dwa wieczory później trafili nam się Filipińczycy, którzy spytali jak się pije wódkę i czy rzodkiewka to dobra zakąska. Lepszego pytania do otwarcia znajomości zadać nie można. Dwie wódki później słuchaliśmy o tym, że pracują w Dubaju, gdzie życie jest chujowe i podobnie też ich traktują, ale chociaż pochodzą z pięknego Palawanu, to żyć tam nie mogą, bo opcji kariery brak. Oferowali też historie o nieudanych małżeństwach zawartych w wyniku nacisku rodzin, mężu-alkoholiku, dzieciach mieszkających z ich rodzicami. Nasze serce zdobyła pani, która wyszła za mąż w wieku lat 16 tylko po to, żeby zapewnić lepszy byt swojemu młodszemu rodzeństwu. Jej mąż okazał się być bardzo złym człowiekiem, więc wyjechała do Emiratów, nauczyła się samodzielnie arabskiego i angielskiego i teraz pracuje jako organizator imprez, a całą swoją pensję wysyła rodzinie, która ciągle tylko prosi o więcej i więcej, nigdy zaś nie dziękuje. Pełen przekrój depresji i dramatów życiowych, żadnych debilnych przeświadczeń o tym, że 'TRZEBA BYĆ POZYTYWNYM, ŚWIAT NALEŻY DO CIEBIE!!!'. Proza życia, walka z rzeczywistością, smutek i płacz. No i wódka, Inshallah!
Z atrakcji głównego nurtu, u nas wygrało muzeum wielkiego sowieckiego/ormiańskiego reżysera Paradżanowa. Położone jest ono kawałek od centrum, ale dostać się tam nie jest bardzo trudno (Google Maps prowadzi za rękę), piechotą zajmuje to jakieś 40 minut. Przeżyliśmy zachwyt. Jeżeli nie policzymy muzeum działalności poligraficznej towarzysza Stalina, to jest to najlepsze muzeum regionu. Poza robieniem filmów, które lubi jakieś kilkadziesiąt osób w skali globu, Paradżanow zajmował się też sztukami wizualnymi, które wyglądają jak prace wariata. Reżyser wykorzystywał cuda w stylu szczotek klozetowych i wszelakich możliwych śmieci, odpadów i robił z nich wcale ciekawe rzeczy. Pewnie czasem jego żona wstawała rano i zadawała magiczne pytanie:
- Gdzie jest, kurwa, mój durszlak?
A na to Sierioża odpowiadał:
- To nie jest durszlak! To symbol zniewolenia artysty! - i pokazywał jej jakieś swoje cudo. A ona odcedzała makaron przez talerzyk, przeklinając, że siostrzenicy to się powiodło, wyszła za rolnika i ma święty spokój, a tu jakiś pierdolony intelektualista, niszczy wyposażenie kuchni.
Tak przy okazji, poza robieniem rzeźb ze szczotek do kibla i filmów, to dopiero dzięki muzeum odkryliśmy, że Paradżanow siedział w więzieniu. Dostał pięć lat Syberii za biseksualizm i gwałt na kimś z partii. Odsiedział cztery i dopiero liczne listy intelektualistów wybawiły go od siedzenia w pierdlu. Potem dostał kolejny wyrok i posiedział sobie niecały rok za łapówkarstwo. W dziełach zgromadzonych w muzeum widać dość solidnie wpływy tego uroczego czasu w jego życiu. 22 lipca 1990 roku umarł na raka płuc, kino straciło magika - jak to ujęli reżyserzy świata w depeszy przesłanej do Rosji, którą pewnie ktoś się podtarł i tyle. Armenia wygrała los na loterii, bo reżyser miał identyfikację potrójną - ukraińsko-gruzińsko-ormiańską, ale klasyfikuje się go zwyczajowo jako kino armeńskie.
Przed wizytą w muzeum myślałem, że ZSRR ceniło wielkiego reżysera, ale gdzie tam, można powiedzieć, że śmierć go bardziej rozpieściła niż życie, umarł w 1990 roku, i dopiero wtedy jego filmy zaczęły podbijać świat. Na pociechę ma, że do dzisiaj cieszą się pewną renomą i nierzadko wymienia się go jako jednego z najważniejszych reżyserów czasów Związku Radzieckiego. Szkoda, że w ramach jego twórczości nie uwzględnia się tych rzeźb ze szczotek do kibla.
- Czy Czajkowski był homoseksualistą?
- Tak, ale nie za to go cenimy.
Ze strony estetycznej: memoriał ludobójstwa w Erywaniu nie jest najlepszym ze zrealizowanych projektów rzeźbiarskich świata. Gorzej pewnie też się dało, ale to co mają sprawia, że patrzy się i myśli, że smutno i tragedia, nie tylko z powodu działalności tureckich bojówek wiek temu. O ile większość osób idzie rzucić kwiatkiem, a potem odchodzi, o tyle my chcieliśmy wejść do muzeum ofiar i zobaczyć sobie jak opisują te wydarzenia. Okazało się, że lekko nie będzie, w ciągu kilku minut zebraliśmy kilka wersji, w tym, że muzeum jest zamknięte, wejść się nie da i że w ogóle nie ma żadnego muzeum. Trochę chujowo, że w dzień pamięci ludobójstwa wszystko idzie w temat składania kwiatów, a nikogo nie obchodzi nieco bardziej dogłębne zapoznanie się z historią i tłem tych wydarzeń. Nas zainteresowanie tym kosztowało solidny spacer dookoła wzgórza z memoriałem (pełne słońce, asfalt i śmieci), bo skretyniały policjant nie pozwolił nam przejść kilku metrów wstecz do wejścia do muzeum. W końcu nie ma to jak kogoś przegonić po okolicy. Więc spędziliśmy ze dwadzieścia minut leząc od początku po całym szlaku łez. Co jeszcze dziwniejsze, wejście do muzeum oznakowane tak, że w ogóle.
Samo muzeum jest zrobione tip-top, według wszelakich wytycznych światowych muzeów ludzkich tragedii. Wystarczy się po nim przejść, żeby zobaczyć jak wielkiej tragedii doświadczyli Ormianie z rąk Turków. Problemy są pomniejsze:
- nikt nie wspomina jakie wtedy panowały tendencje pośród Ormian - czyli chęci do przyłączenia się do ZSRR. Trochę słabo to pasowało upadającemu Imperium Ottomańskiemu. Nie usprawiedliwia to mordowania ludzi, ale jednak pozwala nieco na zrozumienie tego smutnego zjawiska.
- trzeba bardzo dokładnie czytać, żeby zrozumieć, że w paru miejscach Ormianie też się rozkręcili przeciwko Turkom. Nie było to nic o zbliżonych rozmiarach, ale niektórzy lubią o tym wspominać, gdy mówią o tym, że Ormianie kłamią w sprawie ludobójstwa i że to były działania wojenne. Więc nie kłamią, do tego wynaradawiania dzieci Ormianie Turkom nie robili, jak również nie zmuszali tureckich kobiet do brania z nimi ślubów.
- Tak, to prawda, tyle, że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, i nie rozdają, tylko kradną.
(wariacja:
- Czy jest prawdą, że kompozytor Chaczaturian wygrał samochód na loterii?
- Tak, to prawda, ale z małymi poprawkami: nie Chaczaturian a Szostakowicz; nie samochód a motocykl; nie wygrał, ale przegrał; i nie na loterii, tylko w pokera.)
Życie nocne w stolicy Armenii przebiło nasze oczekiwania - miejsc z piwem i winem nie brakuje, inną kwestią są ceny, które są niebezpiecznie blisko tych znanych nam z Europy. Oczywiście w całkiem innych rejonach świata jest obsługa, która myli zamówienia, rachunki, gubi się, a potem w sumie jest na nas obrażona. Sprawy tak się miały w niemal każdym z odwiedzonych przez nas barów, w tym jednej z dum stolicy, czyli browarze Kilikia, gdzie panował rekordowy burdel mimo tego, że odwiedziliśmy ich poza sezonem i to w dzień roboczy. Samo miejsce jest dość fajne i klimatyczne.
Podobnie opisać można starą fontannę - Kaskadę - która nie działa. Ponieważ ZSRR to był bogaty kraj, to mógł sobie pozwolić na wybudowanie wielkiej schodofontanny w stolicy Armenii (i chyba nigdy przez nią nie puścić wody). Obecnie zrobiono tam galerie, z obrazami, nie sklepami. Na szczyt można wejść w sposób aktywny, można też leniwie wjechać eskalatorem, przy okazji podziwiając zebrane eksponaty. Kaskada jest chyba numerem 1 Instagramowych miejsc w Erywaniu, więc lokalna młodzież wali tam stadami, aby zrobić sobie magiczną fotkę na tle schodów lub miasta.
- Czy obywatel radziecki może swobodnie wypowiadać swoje zdanie?
- Tak, jeśli przekroczył granicę i nie zamierza wracać.
- Jaki jest najwspanialszy organ kobiecy?
- Nasze znakomite czasopismo „Sawieskaja żenszczina”.
- Nienawidzę naszej komunistycznej partii, pierwszego sekretarza i innych przywódców KPZR! Co mam zrobić?
- Podać nam imię, nazwisko i dokładny adres.
- Czy Pan Bóg może zostać członkiem partii?
- W zasadzie tak, aczkolwiek najpierw musiałby wyrzec się Kościoła.
- Jak zachowa się rząd radziecki w beznadziejnej sytuacji?
- Nie jesteśmy upoważnieni do wypowiadania się na temat sytuacji w naszym rolnictwie.
- Kiedy odbyły się pierwsze na świecie wybory wg. komunistycznego wzorca?
- W raju, gdy Bóg przyprowadził do Adama Ewę i powiedział: „Wybierz sobie żonę”.
- Czy to prawda, że w ZSRR trudno jest o rozwód?
- Tak, to prawda, ale rozwody są u nas niepotrzebne. Wystarczy przecież zwykły donos.
- Czy to prawda, że w obozach pracy panują doskonałe warunki?
- Tak, to prawda. Pięć lat temu jeden z naszych słuchaczy nie był o tym przekonany, więc wysłaliśmy go, by przeprowadził wywiad. Wygląda na to, że mu się tam spodobało, bo jeszcze nie wrócił.
- Wczoraj miałem małą dyskusję z kolegą na temat tego, kto jest najbardziej wartościowym członkiem Biura Politycznego. Ja twierdziłem, że Breżniew. Czy miałem rację?
- Radio przeprasza za małą przerwę w transmisji z powodu burzy.
- Czy to prawda, że radzieckie łodzie podwodne mają rekord zanurzenia?
- Tak, to prawda, Dwie ciągle jeszcze pozostają w zanurzeniu od 1957 roku.
- Jak zdefiniować komunistę?
- To człowiek, który stracił wszelką nadzieję na zostanie kapitalistą.
- Jaka jest najlepsza droga do socjalizmu?
- Najdłuższa.
- Czy można by wprowadzić komunizm w Szwajcarii?
- Owszem, można, ale byłoby szkoda.
- Co to jest kwartet smyczkowy?
- Moskiewska orkiestra symfoniczna po powrocie z tournée zagranicznego.
- A duet?
- Tenże kwartet po wizycie w siedzibie KGB
- Czy to prawda, że nasi przywódcy powstrzymali czeskie odchylenie grożąc jednym palcem?
- Tak, to prawda, ale był to palec na cynglu.
- Co by się stało, gdyby zamiast prezydenta Kennedy’ego zabito Chruszczowa?
- Nie wiemy tego na pewno, poza jednym: Onassis nie ożeniłby się z wdową po Chruszczowie.
- Jaka jest różnica między rakietami typu SCUD a samolotami AEROFLOTu?
- To proste. Samolot AEROFLOTu jest w stanie zabić więcej ludzi.
- Jaka jest definicja chaosu?
- My nigdy nie ujawniamy informacji o radzieckim rolnictwie.
- Jakie jest największe osiągnięcie radzieckiego rolnictwa?
- Siać zboże w ZSRR, a zbierać w Ameryce.
- Jak to możliwe, że USA i Kanada przysyłają nam zboże?
- To wszystko przez ich katastrofalną nadprodukcję.
- Co to jest postulat?
- Żądanie klasy robotniczej, które zostanie spełnione po stu latach.
- Dlaczego tak mało dowcipów opowiadano o zjazdach Partii?
- Bo wszystkie były zawarte w tezach zjazdowych.
- Dlaczego, mówiąc o ZSRR mówimy „nasz brat”, a nie „przyjaciel”?
- Przyjaciół można wybierać.
- Czy to prawda, że wojska radzieckie stacjonują na Kubie?
- Nieprawda. Prawdą natomiast jest, że ostatnio powróciło do ojczyzny 20 tysięcy Kozaków kubańskich.
- Jak długo będzie żyć Przewodniczący Komunistycznej Partii Chin?
- Nie wiemy, ponieważ nie leczy się w Moskwie...
- Czy to prawda, że marchew bardzo wzmaga potencję u mężczyzn?
- Tak, to prawda, z tym, że bardzo trudno ją przymocować.
- Czy w Związku Radzieckim istnieje cenzura poczty?
- W zasadzie nie, jednakże listy o antyradzieckiej treści nie będą doręczane
- W reportażu z Polski nadanym w radzieckiej telewizji ujrzeliśmy kolejki przed sklepami mięsnymi. Jak to wytłumaczyć?
- Po prostu w Polsce bywa jeszcze mięso.
- Czy istnieje jakaś zaleta systemu jednopartyjnego?
- Gdyby było wiele partii, trzeba by uważać na to co się mówi i robi, a to byłoby bardzo uciążliwe.
- Czy pluskwy mogą zrobić rewolucje?
- W zasadzie tak, gdyż płynie w nich krew robotników i chłopów.
- Jaka jest różnica miedzy socjalizmem a kapitalizmem?
- W kapitalizmie człowiek wyzyskuje człowieka, a w socjalizmie - na odwrót.
- Jaka jest różnica miedzy planowaniem socjalistycznym a kapitalistycznym?
- W kapitalizmie panuje ostra dyscyplina produkcji i chaos w konsumpcji, zaś w socjalizmie jest chaos w produkcji i dyscyplina w konsumpcji.
Radio Erewań podaje: Grupa komunistów chińskich zaatakowała pracujący w polu radziecki traktor. Traktor odpowiedział celnym ogniem kilku dział rakietowych, po czym odleciał w kierunku Moskwy. Ministerstwo Rolnictwa ostrzega chińskich towarzyszy, że jeśli incydent się powtórzy, na pola zostaną wysłane kombajny.
- Jaka jest różnica między wywiadowcą a szpiegiem?
- Wywiadowca to nasz, a szpieg to ich.
- Dlaczego odbiór waszych audycji ostatnio się pogorszył?
- Nadajemy teraz z Magadanu.
- Drogie radio, dlaczego nie cytujecie kawałów politycznych?
- Drogi słuchaczu, bo jest nam bardzo dobrze, że jemy biały chleb nad Morzem Czarnym, a nie odwrotnie...
- Z jednej strony informuje się nas, że USA zmierza ku przepaści, z drugiej strony, ze Związek Radziecki wkrótce wyprzedzi Zachód. Jak mamy to rozumieć?
- Przepraszamy, ale musimy kończyć na dzisiaj.