Z tej racji władze średnio zamożnego regionu Xiangtan postanowiły nieco zaszaleć i wydać parę RMB na uczczenie wiemy kogo. Parę, czyli dwa i pół miliarda kuai, jakieś 1,3 miliarda PLN. Władze uznały, że okazja jest najważniejsza z możliwych i muszą ją należycie uczcić. I to nie, że to jest wszystko, nie, nie, 2,5 miliarda leci na sama obchody, bo inne rzeczy to już inny rachunek - jak mawiają Rosjanie.
Ma zostać odnowione centrum pamięci naszego przyjaciela, restaurowana jego rezydencja, pobudowana też kolej i autostrady, by ułatwić ludziom odwiedzanie ojca współczesnych Chin. Koszt wydarzeń towarzyszących wyniesie jakieś skromne 16 MILIARDÓW KUAI! Źli ludzie i złe media piszą, że ludzie w Chinach się wściekli. Że narzekają, że na walkę z zanieczyszczeniem powietrza i edukację biednych nie ma. Że to nie miało tyle kosztować. Domyślamy się, że jest to typowa prowokacja mediów zachodnich, bo w chińskiej telewizji ani w chińskich serwisach internetowych nie mówili i nie napisali o tym ani słowa. Widać więc, że jest to kłamstwo grubymi nićmi szyte.
Pragniemy też zwrócić uwagę na pewien inny problem i poniekąd aspekt nie tylko tej sprawy: jest jeszcze kilka organizacji, które prowadzą działalność wolontariacką w Chinach, np. Peace Corps. Postulujemy aby przysłać tu jeszcze więcej ludzi, którzy mogliby trochę popracować za darmo lub na koszt innych krajów, by wesprzeć biedniejsze regiony Chin. Dzięki temu być może już za 10 lat uda się naprawdę godnie obejść urodziny kochanego Sternika, a nie robić takiej małej prowizorki jak teraz.
Do tego wielkiego dnia pozostały ponad dwa miesiące. Wróżymy, że jeszcze parę razy usłyszymy o przygotowaniach, ich budżecie, a potem jaki niesamowity melanż się z tego wykluł. Fajerwerki to tam pewnie zaczną odpalać już pierwszego grudnia.