Nie jest to pierwszy, zapewne też nie ostatni taki przypadek. O tym się dowiadujemy, bo pani była młoda i pracowała w IBM, więc trochę jakby bardziej żal niż kogoś całkiem wiekowego. Wykładnia prawna jest jasna: jeżeli komuś pomagasz, to znaczy, że ty mu zrobiłeś krzywdę. Potem rodzina tej osoby przeciągnie cię przez wszystkie możliwe sądy i zapłacisz fortunę. Panią należy dopisać do długiej listy ofiar tej żelaznej, humanitarnej logiki.
Wyjaśnia to nieco specyficzną rolę rodziny w chińskiej mentalności: jeżeli nie masz przy sobie żadnych krewniaków lub najbliższych przyjaciół, to nikt obcy ci nie pomoże. Dlatego ludzie są tacy mili dla swoich i nie chcą za daleko od krewnych uciekać.