Jednak grupa pań z Wenzhou przejęła na własność główny plac miasta, a ich tańce trwały często do tak zwanych późnych godzin wieczornych, by powrócić o wczesnych godzinach porannych (dokładnie o szóstej). Szeroko rozumiani sąsiedzi mieli serdecznie dosyć, zwłaszcza ludzie pracujący na nocną zmianę. Próbowano się ich pozbyć rzucając w nie odchodami, strzelając na postrach i szczując psami (to rzucanie odchodami, to musiało być piękne...). Nie udawało się, starowniki wracały z uporem godnym lepszej sprawy. Sprawa była coraz poważniejsza, nieruchomości przyległe do placu straciły znacznie na wartości, ludzie dzieci wysyłali na wieś, żeby te mogły się uczyć.
W końcu mieszkańcy uznali, że trzeba sięgnąć po ostateczną broń: kupili głośniki o wiele potężniejsze od tych należących do starowinek. Podobno takie, których normalnie używa się w trakcie zamieszek i klęsk żywiołowych. Kosztowały ich 260 tysięcy RMB (130 tysięcy PLN), ale zrobili ściepę i uważają, że się opłaciło. Obecnie wygrywają, chociaż wewnętrzny głos podpowiada, że nie rozwiązało to problemu ciszy i chodzenia spać o ludzkiej godzinie.
Fajne były do tego komentarze: obecne starowinki zapewne były niegdyś siłą napędową Rewolucji Kulturalnej, więc nie ma się co dziwić, że to hołota najgorszego pokroju.