Wesele, pijatyka, wtacza się na salę jeden z gości:
- Kto jeszcze nie spał z panną młodą?
- Ja! - wynurza się spod stolika zarzygany chłop w garniturze.
- A ktoś ty?
- Pan młody.
Jednak pewna Chinka chyba go słyszała i postanowiła wcielić w życie. 30 sierpnia wstąpiła w związek małżeński. Tej samej nocy wlazła do sypialni drużby, zrobiła mu miło najpierw ręką, a potem odbyła z nim dwukrotnie stosunek.
O poranku wstała z okrzykiem i oskarżyła go o gwałt.
Wyjaśniła, że poszła tylko do kibla w nocy, potem jej się pomyliły sypialnie i myślała, że to małżonek! Rodzina młodej pary podrapała się po głowach i stwierdziła, że ich honor został zbrukany. Sprawę honoru może rozwiązać tylko zapłacenie 20 tysięcy kuai przez drużbę (większość spraw o utratę honoru w Chinach rozwiązują kary w takich mniej więcej wysokościach).
Dla drużby taka suma jest równie realistyczna jak lot na księżyc, więc odmówił zapłaty. Nowożeńcy poszli na policję, ale ta uznała, że gwałt to nie był, w sumie nie mają pojęcia, co to było. Pokrzywdzeni pognali więc do sądu, ale sąd orzekł, że o ile sytuacja jest deko popierdolona, to jednak o gwałcie nie ma mowy. I amen, nie będzie odszkodowania, honor przepadł, a drużba ma niezłą historię do opowiadania przy bai jiu.
Pragniemy zwrócić uwagę na taką rzecz: jest to news z 15 października. Incydent miał miejsce 30 sierpnia. Jest już po całej sprawie, sąd wydał wyrok. W Polsce potrwałoby to jakieś dwa lata.