5 października na pokładzie maszyny lecącej do Pekinu podano posiłek. Już po skonsumowaniu go, jedna z pań siedzących w pierwszym rzędzie ujrzała datę ważności: 2 października. Czyli jedzonko spożyto cztery dni po. Pasażerka rzuciła się do obsługi lotu, by poinformować o zaistniałym stanie rzeczy. Powiedziała też, żeby przestali to podawać ludziom, bo się przecież pochorują. Obsługa powiedziała, że wykluczone, jadło (mięsko) zostanie podane i cały problem może być rozwiązany jedynie przez kapitana i personel naziemny. Zaoferowano jednak naszej bohaterce posiłek zamienny (ciekawe, czy też przedatowany).
Kilkanaście minut później pierwsze zaczęło wymiotować dziecko. Chwilę potem przesrane miało około dwudziestu pasażerów, zaś kolejne trzydzieści osób mogło oddać się wypuszczaniu pawi na wysokości kilku tysięcy metrów. Atmosfera na pokładzie musiała być wspaniała, podobnie w toaletach.
Z problemem poradzono sobie iście po chińsku. Istnieje taka prachińska mądrość: duży problem zamień w mały problem, a jeżeli masz mały problem, to nie masz problemu.
Po pierwsze, wściekłym pasażerom ( i zapewne świetnie się czującym) klientom linii Air China powiedziano, że ich sprawą zajmie się personel naziemny, już na lotnisku, tylko muszą opuścić pokład. Gdy poszli wylewać tam swoje żale i troski, pracownicy najpierw walili głupa, że nie wiedzą o co chodzi, a potem zniknęli.
Jednak ludzie są bardzo podli, roszczeniowi, chamscy i sprawa dojechała do mediów. Linie Air China wydały komunikat zapewniający, że jedzenie było dobre, a jedynie daty ważności na pudełkach źle wydrukowane. Firma pakująca posiłki pomyliła się i nalepiła złe karteczki, dla innego typu jedzenia. A że kilkadziesiąt osób miało tak fajnie? To jakoś zapomniano wyjaśnić. Ale przecież jest już jesień, wieczorami chłodno, chorób dużo, zawiało ludzi, to i się pochorowali.
Nie mamy podstaw by nie wierzyć w oficjalny komunikat linii Air China. Swego czasu miałem przyjemność podróżować na pokładzie China Eastern. Sok pomarańczowy, który podali do picia, przedatowany zapewne nie był, a i tak niewiele zabrakło, by wystąpiły objawy znane teraz tak dobrze klientom chińskiego przewoźnika narodowego...