Nie byłoby to wielkim wydarzeniem, gdyby nie to, że zrobiło to na siedzenie. I nie był to niespodziewany wypadek: pacholę zgłosiło dziadkowi potrzebę skorzystania z toalety. Na to antenat rozpostarł gazety na fotelu i nakłonił swe dziecko do wypróżnienia się w kabinie. Nie, sygnał zapięcia pasów nie był włączony. Po prostu, z jakiegoś niesamowitego powodu dziadziuś uznał, że lepiej będzie jeżeli dziecko zwali na siedzenie, a nie pójdzie do toalety.
Czy nie było protestów? Ależ były, przeciwko byli tak pasażerowie, jak i obsługa samolotu, ale - jak tłumaczyli się potem - zasadniczo nie ma przepisów zabraniających defekacji na siedzenie, więc nie było też podstawy, by przeszkodzić dziecięciu w tak uroczym spędzeniu czasu podróży.
Zaznaczamy, że obecnie większość linii lotniczych ma za to dość rygorystyczne przepisy dotyczące wypicia sobie piwa z bezcłówki podczas lotu.
Przypominamy jedno z haseł reklamowych linii Delta: