Największy ubaw przeżyłem podczas lekcji o cechach ludzkich. Poprzerabialiśmy sobie różne przymiotniki, a następnie rozdałem im różnych znanych ludzi na karteczkach. Pytanie:
- Jaką XXX jest osobą? Czy XXX byłby dobrym przyjacielem?
Robiłem to z moją ulubioną grupą, więc trochę poszalałem, dałem im Mandelę, Gandhiego, Xi Jinpinga, Obamę, Biebera, a także Adolfa Hitlera i Osamę bin Ladena.
Już trochę się zdziwiłem i uśmiałem, gdy opowiedziano mi, że Xi Jinping byłby kiepskim przyjacielem, bo jest markotny, leniwy i nudny. To były jednak kwiatuszki, owoce czekały dopiero później. Okazało się, że Adolf Hitler byłby świetnym kumplem - nie bał się prowadzić wojny z wieloma krajami jednocześnie, był odważny i bardzo dobry dla swoich przyjaciół. Osama bin Laden też nie byłby taki zły, bo odważył się rzucić wyzwanie całemu światu i nie bał się zginąć za swoje przekonania. Musiałem się trzymać biurka, żeby nie upaść na glebę i nie wyć ze śmiechu. Tak, tak, Adolf by z miejsca został waszym kolegą! Super byście się zaprzyjaźnili.
Inna lekcja, inna grupa. Temat dotyczący przyrody i zanieczyszczenia skupia się w podręczniku na problemie budowania domów na plażach. Poważnie. W najbardziej zasyfiałem kraju, w którym zazwyczaj plasuje się 7 z 10 najbrudniejszych miast świata, postanowiono omówić problem niszczenia brzegów morskich przez budowanie tam domów. W domyśle jeszcze, że przecież nie w Chinach, bo wiadomo, że w USA. Nad morze trochę stąd jest, obstawiam, że większość moich uczniów w życiu nie widziała domku na plaży, więc troszkę zmieniłem zawartość tej lekcji. Co też moi uczniowie znają bardzo dobrze? To przecież jasne, doskonale znają zanieczyszczenie powietrza, nierzadko największe w całym kraju. Wziąłem trochę wykresów z ostatniego tygodnia, dołożyłem zdjęcia z naszego kampusu i proszę, lekcja jak marzenie. Jednym z jej etapów było ocenienie różnych zagrożeń - wojny nuklearnej, wycinki lasów równikowych, efektu cieplarnianego, zanieczyszczenia oceanów, a także przeludnienia i globalizacji. Ogólnie wszystko złe, tylko kwestia dokonania gradacji tego zła i pomyślenia nad uzasadnieniem tejże.
Dla większości wygrała wojna nuklearna, zaś za najmniejsze problemy ludzkości uznano przeludnienie i globalizację. O ile miejsce pierwsze nie dziwi, spytałem, czy nie widzą zagrożeń związanych z tymi tematami. Tym samym udało mi się dowiedzieć jaka jest oficjalna linia:
- przeludnienie jest w porządku, bo zwiększa konkurencyjność gospodarki i pozwala na wytwarzanie większej liczby produktów w niższych cenach. To dzięki największej populacji świata chińska gospodarka może być tak wydolna i tak dobrze funkcjonować.
- globalizacja umożliwia tworzenie nowych rynków zbytu i nie wiążą się z nią żadne efekty uboczne. Pozwala na poprawę warunków bytowych ludzi w różnych częściach świata.
Przypomniała mi się chwilę potem historia poety z Foxconn, 24-latka, który zabił się 30 września. Chłop napisał trochę wierszy, aż powodowany radością związaną z życiem w tej rzeczywistości, skoczył z okna. Wszystko to w Shenzhen, symbolu chińskiego rozwoju, niesamowitych perspektyw i szczęścia. Po śmierci nagle stwierdzono, że no cholera, to nie są złe wiersze, ba, nawet je opublikowali - oczywiście nie w Chinach, tylko w The London Review of Books. Tylko jak mam o tym opowiedzieć grupie rodaków tego pana, młodszych ledwie o kilka lat? Pomyśleliby, że to bajki, bo urodzili się w nieco bardziej zamożnych rodzinach i chodzą sobie na płatny uniwersytet, a być może w życiu nie skalają rąk prawdziwą pracą. Gdybym jednak postanowił zaryzykować swą karierę i o tym opowiedział, to wiem, co usłyszałbym z sali:
- My robimy wszystko, co tylko możemy, żeby tym biedakom z Foxconn pomóc. Kupujemy najnowsze iPhone'y, iPady i co tylko możemy. Dzięki nam mają pracę, ale w każdym społeczeństwie są jednostki chore psychiczne, które tego nie doceniają.
Jeżeli będzie kiedyś jakiś konkurs na symbol to XXI wieku, to mam nadzieję, że wygra iPhone - kombinacja niesamowitego rozwoju technologicznego, ludzkiej myśli i rozwoju - z popychającymi do samobójstwa warunkami pracy.