I tak nie był to najgorszy artykuł, dziennikarze ciągle (a raczej tłumacze, bo nikt przecież nie ma tu wysłanników, szkoda pieniędzy, a i z wizą zabawy niemało) mylą nazwy geograficzne, aż się dziwię, gdy jest poprawnie.
Dowodami absolutnego braku pojęcia o opisywanym kraju było zdanie w artykule o dzierżawie ziemi na Ukrainie:
Populacja Chin zwiększa się w szybkim tempie. To pod względem liczby ludności piąty kraj na świecie, jednak należy do niego tylko 9 proc. światowych terytoriów.
Po burzy w komentarzach oczywiście sprawę poprawiono, ale na ducha Mao Zedonga, już tak całkiem nie mieć pojęcia o sprawie i pisać dla ogólnopolskiego portalu w dziale Świat? Ktoś sprawdził, po wrzuceniu komunikatu Reutersa w Google Translator, mniej więcej taki przekład się otrzymywało. Polskie media przepisują Reutersa. Jeżeli Reuters zacznie przepisywać Xinhua, czyli chiński PAP, wówczas możemy otrzymać wiadomości na miarę Głosu Moskwy. Albo Radio Erewań.
To nie był jakiś tydzień wielkich wydarzeń w Chinach, to były dwa mało znaczące komunikaty, w obu udało się popełnić żenujące błędy. Jest to odrażające jak kibel w chińskiej szkole: syf jedno, syf drugie, nieprzyjemnie trafić tak w jedno, jak i w drugie miejsce.