- przedstawicielka chińskiej migracji w Kanadzie została sfilmowana, gdy pojechała do zapomogi społecznej po jedzenie swoim BMW. Sprawa jest nieco kontrowersyjna, gdyż z powodu panującej pogody lokalne władze rozdawały kartki na żywność dla ludzi, którzy nie mieli prądu. Jeżeli więc pani mieszkała w strefie bez prądu, była uprawniona do odbioru jedzenia. Problem taki, że większość osób, które po nie przyszła - przyszła, nie przyjechała BMWicą - prawdopodobnie bardziej go potrzebowała.
- jest to drugi epizod związany z darmowym jedzeniem dla potrzebujących i zachowaniem Chińczyków względem tegoż: w San Francisco sfilmowano Chinki, które idą do kościoła po jedzenie dla biednych. Dostają ładną paczkę pełną różnych wiktuałów. Potem wybierają z tego co bardziej wartościowe rzeczy, resztę WYWALAJĄ i idą ponownie na koniec kolejki. Okazało się, że potem SPRZEDAWAŁY te produkty w sklepie.
Koncepcja darmowego jedzenia dla biednych jest słabo pojmowana w Azji. Nawet nasz chiński przyjaciel David nie mógł uwierzyć, że w pewnym polskim mieście, które ma ledwie milion ludności, jest kilka miejsc, gdzie biedni mogą dostać jedzenie. Nie, nigdy po nie nie poszedłem, bo szczęśliwie nie musiałem. Nie, ogólnie raczej ludzie, których stać, nie pójdą tam. Tak, można przychodzić wiele razy. Ba, są nawet miejsca do spania za darmo. Spotkałem się z taką koncepcją w Malezji - filantrop-buddysta otworzył restaurację w Melace. Za posiłek płacisz ile uważasz, możesz nie dać niczego, jedynie musisz po sobie pozmywać. Jakież było moje zdziwienie, gdy w porze lunchu spotkałem tam pełno młodzieńców, zapewne chińskiego pochodzenia, którzy mieli na sobie typowe korpouniformy.