Po jego wizycie Sheldon miał:
- zapach dymu w całym mieszkaniu (średnia radość dla osoby niepalącej), w tym w suszarni pełnej ubrań
- zaplutą podłogę w sypialni
- nakiepowane, gdzie akurat popiół upadł
- no i piękny wyciek czarnej wody w różnych miejscach
Warto przytoczyć cytat, który mamy nadzieję uda się przekazać potomności. Gdy Gary zobaczył podłogę i cały ten chlew, to znaczy efekty działalności pana Wanga, przekazał Sheldonowi:
"A, powiedz jakimś studentom, żeby przyszli i ci to posprzątali."
Rozwiązanie to wydaje się być najbardziej optymalnym w oczach chińskich nauczycieli. Swego czasu w Dongkou zasugerowano nam, żeby uczniowie zajęli się posprzątaniem naszej kuchni. Mnie zaś wyznaczono studentów na doradców bankowych. W ciągu ostatnich tygodni chciałem wymienić pieniądze, takie z Mao Zedongiem na takie bez Mao Zedonga. W jednym banku mi powiedzieli, że muszą zobaczyć jakieś poświadczenie o zarobkach. W drugim, że muszę mieć kartę kredytową wydaną przez ich placówkę. Poszedłem więc do Gary'ego, żeby dostać pierwsze, ewentualnie zabawić się w drugie. Już tak wcześniej mieliśmy podejrzenia, że nie chcieli nam założyć kont, bo wtedy musieliby ponosić opłaty za przelew pensji, więc wychodzi im taniej ominąć ten etap, a że wszystko trwa dłużej, to przecież nie problem. Mnie wsjo rawno, ale jednak nie chcę być posiadaczem oszczędności w RMB, choćby dlatego, że najwyższy nominał to niecałe 20$, czyli pieniądze zajmują jakieś pięć razy więcej niż w USD. Tak więc uderzyłem do Gary'ego, że może mógłby mi dać jakiś papier, że ja tu pracuję. Okazało się, że nie bardzo, ale przecież wystarczy, że wezmę jakiegoś studenta i to on mi wymieni walutę, używając swojego dowodu osobistego i konta. No cudownie, już pędzę do nich, żeby jechać z kimś, z kim mam zajęcia, machać przed nim lub nią kasą i prosić, żeby się podpisali. Myślę, że zanim byśmy wrócili na kampus, to już wszyscy wiedzieliby, ileż to pieniędzy mam.
No i pewnie jeszcze straciłbym twarz, że tak mało.