Prawo migracyjne przez lata pozwalało na ubieganie się o obywatelstwo za dokonanie inwestycji. W pewnym sensie można sobie było kupić to obywatelstwo, pod warunkiem, że wpakowało się pieniądze (800 tysięcy CAD) w jakiś biznes w Kraju Klonowego Liścia. Dla porównania, UK, Australia i Nowa Zelandia mają podobne programy, tylko tam za wejście płaci się od pięciu do dziesięciu milionów dolarów i nie od razu dostaje prawo pobytu. Na tym tle, Kanada jest banalna. Reguły gry zmieniły się 11 lutego 2014 roku. Stwierdzono, że się nie opłaca, biznesmeni wcale nie chcą płacić podatków w Kanadzie, z dwudziestu lat podatków jest mniej niż ze zwykłego pracownika administracji, do tego wyjeżdżają jak im pasuje, a ich wkład w społeczeństwo jest mizerny. Jeszcze dokładnie nie wiadomo jakie będą nowe przepisy, ale nasi czytelnicy już zapewne wiedzą, kto się przyłożył do zajechania tego systemu. Bracia Chińczycy i siostry Chinki. Obecnie kolejka wniosków wynosi 65 tysięcy aplikacji. Za nic nie zgadniecie skąd pochodzi 46 tysięcy. Za nic też nie zgadniecie 80% aplikacji ludzi jakiej narodowości okazywało się być fałszywe.
Pewna grupa dziesięciu Chińczyków to się aż tak wkurwiła na tę niesprawiedliwość, że zwołała spotkanie w Pekinie. Potem na konferencji ogłosili, że chcą pozwać Kanadę, że ta podle zmieniła zasady swej polityki imigracyjnej.
Po pierwsze zastanawia kto miałby rozstrzygnąć w tej sprawie i jaki miałby być wyrok. Może taki: Wpuśćcie chamy Chińczyków! Nie widzieliście, co oni zrobili ze swoim krajem? Jak możecie ich skazywać na życie tam? To bestialstwo!!!
Po drugie, Kanada ma doświadczenia z imigracją od dawien dawna. Jest pewnym wyczynem wścieknięcie ich do tego stopnia, że zrobili coś takiego. Może nie wszystkie przepisy i dokonania Kanady w temacie są wielkie, ale na wielokulturowości zjedli zęby zanim ta stała się modna w Europie. Skoro na Chińczykach też, to może ktoś by tak pomyślał, czy i tym razem nie wiedzą lepiej.
Po trzecie, z 2,6 miliona Chińczyków, którzy wyjechali na studia za granicę, wróciło tylko 1,1 miliona. Czyli 1,5 miliona gdzieś się zagubiło, taka sprawa. Populacja Kanady to obecnie niecałe 35 milionów ludu. Istnieje ryzyko, że dorzucenie im paru Chińczyków, choćby biznesmenów, nie wpłynie korzystnie na jakość życia.
Gratulujemy Kanadzie, która nie dość, że ma znowu złoto w hokeju, to umocniła się na pozycji najlepszego kraju świata oddalając od siebie jednym przepisem 46 tysięcy chińskich biznesmenów. A raczej pół miliona, bo przecież jeszcze matka, córka, kochanka, babka, teściowa, wuj, ciotka i pani z rogu, co robi dobre mantou.