"Jak Wy to bai jiu tak w siebie lejecie bez oporów?! Myśmy próbowali parę razy, ale było tak obleśne, że się poddaliśmy."
Droga Joanno!
Kto powiedział, że bez oporów? Każde posiedzenie z bai jiu komentowane jest wielokrotnie w stylu: "ech, w Polsce mielibyśmy wódkę, w Gruzji czaczę, a w Arabii Saudyjskiej benzynę. Tu mamy bai jiu." Przede wszystkim, bai jiu należy schłodzić. Nie wpływa to w ogóle na jego walory smakowe, ale chyba minimalnie mniej obrzydliwe pachnie. Można je rozrobić z colą, ale wtedy jest jeszcze gorsze, zaufajcie nam. Z fantą, spritem, sokiem pomarańczowym, wszystkim normalnym, wychodzi syf. Z tonikiem też nie jest lepiej, a w Chinach i tak go nie ma. Jedyny z chińskich napojów, który trochę pomaga, to herbata: jedni wolą czerwoną (brytyjski kolega), inni (my) zieloną. I tak sprawy to nie ratuje, różnica jest taka jak między walnięciem się w jajo młotkiem pięciokilowym i trzykilowym. Po prostu strasznie boli.
Istnieje teoria, niegdyś przez nas wspominana, że po wypiciu trzystu dawek bai jiu człowiek odkrywa jaki to cudowny trunek. Kiedyś liczyłem, ile tego szczęścia miałem, wyszło koło setki. Gdzieś, w jakimś bardzo indywidualnym, abstrakcyjnym momencie, odraza minimalnie się zmniejsza. Nie do poziomu akceptacji, ale jakby to ująć... Gdyby każdego poranka lali nas w ryj na odlew martwą rybą, to po jakimś tygodniu zaczęlibyśmy to akceptować. Nie cieszyć się z tego, nie mówić, że to jest w porządku, ale jakoś mniej byśmy krzyczeli, bo po prostu wiedzielibyśmy, co nas czeka po wstaniu z łóżka. I tak właśnie jest z bai jiu, chociaż chyba wolelibyśmy wariant ichtiologiczny. Jedna rzecz się nie zmienia, każdy poranek po, to jest istny Mickiewicz, to jest 'wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,. Wóz nurza się w bai jiu', smaku nie pozbędziesz się przez wiele godzin, jedyne, co ratuje to obłędnie ostre jedzenie z pobliskiego bazaru. I piwo.
Lejemy z oporami, ale jak widzimy ceny zachodnich alkoholi, to wrodzone skąpstwo pozwala nam pokonać odrazę. Potem siedzimy i mówimy sobie: "ej, ale następnym razem weźmiemy ludzki alkohol. Ależ tak, nigdy więcej tego syfu. Nie, won z oszczędzaniem, tak nie można żyć. Ostatni raz to bai jiu!"
I tak do następnego...